Niemiecki minister gospodarki Robert Habeck poinformował, że rząd wprowadził drugi w trzystopniowej skali poziom awaryjnego planu gazowego. Jest to efekt braków tego surowca, które spowodowane są kolejną odsłoną rosyjskiego szantażu energetycznego. Gazprom ograniczył bowiem dostawy nie tylko przez gazociąg jamalski, ale także przez bezpośrednie połączenie z Niemcami, czyli gazociąg Nord Stream 1.
Niemiecki rząd przyznaje, że dostawy gazu są obecnie ograniczone, a jego zapasy się kończą. „Nawet jeśli jeszcze tego nie czujemy, to jesteśmy już w trakcie kryzysu gazowego” – powiedział Robert Habeck podczas konferencji prasowej w Berlinie. Zmiana narracji niemiecki władz nastąpiła po tym, jak Gazprom ograniczył o 60 proc. dostawy gazu za pośrednictwem Nord Stream 1, tłumacząc to tym, że ze względu na sankcje gospodarcze nie może sprowadzić z Kanady niezbędnych do działania systemu części.
Kolejny poziom to całkowita kontrola państwa
Drugi etap planu awaryjnego wprowadzany jest, gdy występuje ryzyko długotrwałych braków w dostawach gazu. Jest on nazywany etapem “alarmowym”. Jego wprowadzenie daje firmom możliwość przerzucania rosnących kosztów zakupu surowca na odbiorców indywidualnych i przemysł. Ostatni w trzystopniowej skali jest poziom, który daje rządowi pełną kontrolę nad przepływem gazu i jego zapasami. Chodzi o zapewnienie dostaw dla instytucji kluczowych ze względu na bezpieczeństwo państwa. Co prawda niemiecki rząd nie mówił na razie o groźbie wprowadzenia ostatniego stopnia, ale jeśli Rosja zrobi kolejne kroki w stronę ograniczenia dostaw, to Niemcy mogą mieć ogromny problem.
Czytaj też:
Gazprom zmniejszył dostawy gazu do Niemiec. Ucierpiała Francja