Elektrownia jądrowa w Polsce. Prof. Strupczewski: Nie zagrozi jej ani tsunami na Bałtyku, ani upadek meteorytu

Elektrownia jądrowa w Polsce. Prof. Strupczewski: Nie zagrozi jej ani tsunami na Bałtyku, ani upadek meteorytu

Sterownia elektrowni jądrowej
Sterownia elektrowni jądrowej Źródło:Shutterstock / PozitivStudija
Pierwsza polska elektrownia jądrowa powstanie w gminie Choczewo i ma zacząć działać do 2033 roku. Co o niej wiemy i czy będzie bezpieczna?

Pierwsza polska elektrownia jądrowa ponownie stała się jednym z głównych tematów debaty publicznej. Wszystko przez wzmożenie w tej sprawie na polu politycznym, które obserwowaliśmy w ostatnich miesiącach. Jaka jest prawda o projekcie i czy faktycznie jest on potrzebny i bezpieczny? O opinię w tej sprawie zapytałem prof. Andrzeja Strupczewskiego, rzecznika ds. energetyki jądrowej z Narodowego Centrum Badań Jądrowych.

Marcin Haber, Wprost.pl: Czy elektrownia jądrowa jest niezbędna z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski?

Prof. Andrzej Strupczewski: Dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, elektrownie jądrowe są niezbędne. W tej chwili jedyną alternatywą jest wybudowanie źródeł opartych na energii słońca i wiatru. Niestety, zarówno energia słońca jak i wiatru nie są stabilne i nie można na nie liczyć. Czasami są, a czasami ich nie ma. W chwili, kiedy dają dużą energię do sieci, ta energia często jest w nadmiarze i musimy ją eksportować do innych.

W Niemczech, gdzie postawiono na wiatr i słońce, do takiego eksportu trzeba często dopłacać. Natomiast w ogromnej większości czasu tej energii brakuje, bo zarówno wiatr jak i słońce mają współczynniki wykorzystania energii stosunkowo niskie. W przypadku wiatru średnie wykorzystanie mocy wiatraka to około 25 proc. w ciągu roku a przypadku energii słonecznej 12 proc. w ciągu roku. To znaczy, że jak instalujemy elektrownię wiatrową o mocy 1000 kW, to średnio otrzymujemy z niej 250 kW.

Natomiast sieć polska, jak każda sieć energetyczna, potrzebuje stabilnego zasilania, które będzie wystarczało i na potrzeby odbiorców indywidualnych i zbiorowych. Do tego, żeby zapewnić to stabilne zasilanie, musimy mieć elektrownie, które pracują przez 24 godziny przez 7 dni w tygodniu, takie właśnie jak elektrownie jądrowe.

Obecnie nie ma innych źródeł, które by dawały czystą energię, niezabrudzającą atmosfery, a jednocześnie były tak stabilne, żeby można było na nie liczyć. Niemcy próbowali eksperymentu z intensywnym rozwojem energetyki wiatrowej i słonecznej i zbudowali moce tych elektrowni kilkukrotnie większe niż łączna moc potrzebna w sieci. A mimo to okazało się, że muszą i tak importować w różnych momentach energię ze stabilnych źródeł, na przykład w Norwegii.

Dlatego energetyka odnawialna w Niemczech kosztuje bardzo drogo. Niemcy płacą najwyższe stawki w Europie, a to oznacza praktycznie najwyższe stawki za elektryczność na świecie. I na pewno Polacy nie chcieliby iść w ich ślady. A więc jeżeli chcemy mieć stabilne, niezawodne źródła energii i to energii taniej, to musimy budować elektrownie jądrowe.

Czy reaktory AP 1000, które staną na polskim wybrzeżu, to dobry wybór?

Pozostaje teraz kwestia, jakie to powinny być elektrownie. Nasz rząd podjął decyzję, że budujemy elektrownię typu AP 1000. To w pełnej nazwie Advanced Passive Reactor, czyli zaawansowany reaktor oparty na pasywnych cechach bezpieczeństwa. Pasywnych to znaczy, że nie potrzebujemy w różnych sytuacjach zasilania elektrycznego, w szczególności w sytuacjach awaryjnych. Ta elektrownia potrafi odebrać ciepło po wyłączeniowe nawet w warunkach całkowitego braku energii elektrycznej, a także braku wody chłodzącej.

Takie elektrownie pracują w tej chwili w Chinach i w Stanach Zjednoczonych, są licencjonowane we Francji, w Unii Europejskiej, w Wielkiej Brytanii a będą budowane w następnych krajach, np. w Bułgarii.

Jest to wybór dla Polski najbezpieczniejszego reaktora, jaki można znaleźć. W budowie stwarza on duże wymagania, bo buduje się go z dużych elementów prefabrykowanych, które wymagają ogromnej precyzji. Dla porównania, to tak jakbyśmy budowali go z klocków Lego, które idealnie muszą pasować do siebie. Tylko te klocki Lego są wykonane z betonu i elementów stalowych i mają wymiary 2 na 2 na 3 m, a więc razem rzędu 12 m³ i odpowiednio ważą dwadzieścia kilka ton, a muszą pasować do siebie nawzajem z dokładnością do milimetrów. Takie wymagania stwarzają duże problemy dla wykonawców, dla tych, którzy dostarczają elementy i którzy je budują. Ale kiedy już zbudujemy tę elektrownię, to rzeczywiście możemy być przekonani, że pracuje ona dobrze i będzie zawsze bezpieczna.

Jaką rolę w budowie i obsłudze pierwszej i kolejnych elektrowni mogą mieć polscy naukowcy i instytucje naukowe?

Polscy naukowcy i instytucje naukowe będą pełniły bardzo istotną rolę nie tylko w czasie budowy pierwszej elektrowni, ale także w czasie jej rozruchu i opanowania jej eksploatacji. Przy okazji, jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że właśnie polscy inżynierowie i to nie dwóch czy trzech, ale grupa ponad 20 kobiet i mężczyzn, którzy byli przygotowani do budowy Żarnowca, pojechali do USA w ramach współpracy polsko-amerykańskiej i uczestniczyli w doskonaleniu elektrowni jądrowej z reaktorem AP 600, takim samym, jak reaktor AP1000, ale reaktorem o mniejszej mocy.

Później ten reaktor został powiększony do 1000 MW, żeby był bardziej opłacalny i żeby była większa szansa go zbudować, ale wkład polski w ten reaktor istnieje i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. W tej chwili mamy kolejną umowę z firmą Westinghouse o współpracy i będziemy budowali elektrownię jądrową na wybrzeżu wspólnie z nią i z firmą Bechtel, która prowadzi całą budowę. Musimy wykonać wszystkie badania i przeprowadzić wszystkie elementy rozruchu i wstępnej eksploatacji tak, żeby elektrownia ta pracowała dobrze

Czy budowa elektrowni jądrowej w Polsce jest szansą na rozwój polskiej nauki i gospodarki?

Budowa elektrowni jądrowych jest sprawą dość normalną dla dzisiejszego świata. W tej chwili większość krajów zaawansowanych technicznie buduje albo ma zbudowane elektrownie jądrowe, a na konferencji COP28 grupa 22 krajów zadeklarowała, że do 2050 roku trzykrotnie zwiększy produkcję energii z elektrowni jądrowych. Polska powinna była mieć elektrownię jądrową już od lat 80. ubiegłego stulecia. Niestety wskutek różnych zawirowań politycznych i ekonomicznych nie udało nam się tego zrobić i budowę EJ Żarnowiec przerwaliśmy. Teraz stoimy wobec perspektywy zbudowania nowej elektrowni jądrowej, która będzie pracowała normalnie, tak jak powinna, bez przeszkód i bez sporów politycznych.

To oznacza, że nasze firmy, z których ponad 200 ma doświadczenie w budowie elektrowni jądrowych w różnych krajach, w Finlandii, we Francji, na Ukrainie i w Bułgarii, będą powiększać swe doświadczenie, eksportować swoje umiejętności a przede wszystkim wykonać większość robót przy budowie naszej własnej elektrowni jądrowej. Polacy potrafili zbudować znakomitą obudowę bezpieczeństwa dla elektrowni jądrowej Olkiluoto 3 w Finlandii, co było trudnym przedsięwzięciem, bo trzeba było tę ogromną, delikatną i stosunkowo wiotką obudowę przewieźć przez Bałtyk i zainstalować w Olkiluoto. Ale udało nam się to zrobić. Polak – inżynier Wiegner – był też kierownikiem budowlanym całej elektrowni Olkiluoto3 a Polacy stanowili dominującą grupę pracowników zagranicznych, którzy budowali tę elektrownię. Tak więc "Polacy potrafią", a warto to zrobić dobrze, bo budowa tej elektrowni to jedno z największych zadań inwestycyjnych, jakie w ogóle w Polsce są w tej chwili możliwe

Czy budowa elektrowni jądrowej niesie ze sobą jakieś zagrożenia?

To jest dobre i bardzo ważne pytanie. Nasze władze, a także nasi specjaliści wybrali elektrownię AP1000 właśnie z uwagi na to, że zapewnia ona maksymalne bezpieczeństwo. W normalnych warunkach, a także przy wszelkich zagrożeniach łącznie z upadkiem meteoru czy wystąpieniem tsunami na Morzu Bałtyckim, nie grozi nic ani samej elektrowni, ani jej otoczeniu. Ludzie koło elektrowni mogą spać spokojnie.

Zapewnia to fakt, że mamy do dyspozycji zasilanie elektryczne i wodne, które wystarcza, żeby zasilać wszystkie odbiorniki, które potrzebują zasilania, przez 7 dni i 7 nocy. To wystarcza, by odbierać ciepło i zapewniać bezpieczeństwo elektrowni. Odporność elektrowni AP1000 na wszelkie zagrożenia była sprawdzana przez specjalistów we Francji, w USA, w Chinach, w Wielkiej Brytanii, w Unii Europejskiej i w krajach Europy Środkowej, jak Finlandia, Czechy, czy Bułgaria. Specjaliści dozoru jądrowego w toku wieloletniej pracy potwierdzili, że w sąsiedztwie elektrowni jądrowej można spać spokojnie – nic złego nam nie grozi.

Czytaj też:
Pierwsza polska elektrownia jądrowa, czyli co wiemy o projekcie, który ma zrewolucjonizować nasz system
Czytaj też:
Wiech: mrożenie cen energii to leczenie objawowe. Problem jest gdzie indziej