Nowa większość sejmowa jeszcze przed utworzeniem rządu Donalda Tuska starała się, za pośrednictwem projektu poselskiego przeforsować przedłużenie zamrożenia cen energii elektrycznej dla klientów indywidualnych i odbiorców szczególnie wrażliwych. Kłopot w tym, że w ustawie znalazła się także „wrzutka”, która miała zliberalizować przepisy dotyczące energetyki wiatrowej. Wywołało to duże emocje polityczne i pierwsze tarcia w koalicji.
Wrzutka wiatrakowa „to błąd”
O sprawę pytani byli goście programu 7. Dzień Tygodnia na antenie Radia Zet. W studiu także trudno było o powstrzymanie emocji. Padły nawet dość mocne słowa.
– Najważniejsze, że musiał być to projekt poselski, ponieważ ciągle nie ma rządu. Z winy prezydenta PiS rządzi jeszcze dwa miesiące po wyborach. Przedmiot ustawy dotyczy gwarancji zamrożenia cen energii elektryczne, ponieważ rząd Morawieckiego tego nie zrobił, mimo, że miał cały ubiegły rok. Grał na wielki kryzys. Przyszła nowa większość i musiała to zrobić – powiedział Robert Kropiwnicki z Koalicji Obywatelskiej.
– Tak, premier uznał, że lepiej jeśli to pójdzie jako projekt rządowy ze wszystkimi konsultacjami społecznymi po to, aby nie było jakichkolwiek wątpliwości. Co do meritum ten projekt jest naprawdę sensowny, bo potrzebujemy zwiększenia energii wiatrowej, aby prąd był tańszy. PiS zablokował energię wiatrową na długie lata. W ostatnim roku się z tego wycofaliście, bo w Polsce zaczęło brakować prądu – dodał poseł KO.
– Moim zdaniem dołączenie tego komponentu wiatrakowego było błędem politycznym. Obiecaliśmy nowe standardy procedowania w parlamencie, mniej nocnych posiedzeń i szybkich głosowań. Może nasi posłowie za bardzo napatrzyli się na działania PiS, którzy mają na koncie wiele takich „wrzutek”. To był błąd, nie należy tak robić – powiedział europeoseł Adam Jarubas z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
– Uważamy, że potrzebujemy radykalnego odblokowania Odnawialnych Źródeł Energii, ale nie popadania w skrajności. 300 metrów to za mało, nie zgadzamy się z tym. To powinno być przynajmniej 500 metrów. Z drugiej strony patrzę jednak na europosłankę Annę Zalewską, Don Kichota polskiej polityki, która walczyła i zablokowała na osiem lat tę branżę. To, że Polska ma obecnie jedne z najwyższych cen energii, to także konsekwencja tego – dodał Adam Jarubas.
– To, że Komisja Europejska zablokowała środki na transformację, to bigos, w który nas państwo wpakowaliści – powiedział europoseł PSL, zwracając się do przedstawicieli PiS i Suwerennej Polski.
„Ustawa wiatrakowa jest skandalem”
Do sprawy odniosła się europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Anna Zalewska, która znana jest jako największa przeciwniczka liberalizacji przepisów dotyczących turbin wiatrowych na lądzie.
– 10H (tzw. ustawa odległościowa – przyp. red.) było świetnym rozwiązaniem. Państwo z większości sejmowej kłamią. Nic nie zostało zablokowane. W 2015 roku mieliśmy 7 GW z energii odnawialnej, w 2023 roku było już 27 GW. Spełniliśmy pakiet klimatyczny na 2020 roku, gdzie mieliśmy mieć 15 proc. udziału OZE, a mieliśmy 16,1 proc. Oprócz tego w budowie jest dodatkowe 10 GW. Jesteśmy gotowi na 2030 rok, aby mieć 30 proc. energii z OZE – powiedziała Anna Zalewska, europosłanka PiS, która przez lata bardzo mocno sprzeciwiała się liberalizacji przepisów wiatrakowych.
– Ustawa wiatrakowa jest absolutnym skandalem. Stałam na czele 1,2 mln obywateli, ponad 400 różnych stowarzyszeń, którzy powiedzieli „nie dotykać naszych domów”. 300 metrów jest lobbystycznym marzeniem – powiedziała Anna Zalewska.
– Rozwój energetyki wiatrowej za waszych rządów był zahamowany, Miała być zmiana na 500 metrów, ale poseł Suski biegał w ostatniej chwili i zmieniał na 700. Mówi Pani, że 300 metrów to marzenie lobbystów, a ja szczerze mówiąc nie słyszałam od żadnych ekspertów zajmujących się energetyką wiatrową, żeby ktoś marzył o tych 300 metrach. Myślę, że to, że tak odległość się pojawiła (w projekcie ustawy), to była jakaś niefrasobliwość. To był oczywiście błąd, taka sytuacja nie powinna mieć miejsca i dobrze, że została naprawiona. Taka nauczka na początku nowej większości może być dobra – powiedziała Dorota Olko z Nowej Lewicy.
Czytaj też:
Kołodziejczak dał popis w Sejmie. „Nie wiem, czy można to nazwać głową, bo w głowie jest mózg”Czytaj też:
Kto wystawił Hennig-Kloskę? Każdy minister może trafić na minę podłożoną przez kolegów