Rząd Indii po raz kolejny ma ogromny problem związany z plagą szarańczy. Na początku roku udało się zapobiec dużym zniszczeniom związanym z atakami owadów. Teraz zagrożenie się powtarza ze względu na sytuacje w sąsiednim Pakistanie, który nie radzi sobie z inwazją szkodników. Problem jest o tyle duży, że rój szarańczy przy sprzyjających warunkach powodowych może się przemieszczać dziennie nawet 150 km i zjeść w ciągu doby tyle ile waży. Jeśli owad byłby wielkości człowieka, to przez jeden dzień zjadałby tyle ile 35 tys. osób.
Drony na ratunek rolnikom
Władze kraju postanowiły tym razem sięgnąć po niestandardowe rozwiązania. Kolejnej inwazji mają zapobiec drony. Będą one używane do obserwacji oraz spryskiwania upraw specjalnymi środkami odstraszającymi owady. Indie zdecydowały się na taki krok, gdyż ocenia się, że jest to największa plaga od blisko 20 lat. Pakistan ogłosił z tego powodu stan alarmowy.
Ze względu na panującą plagę szarańczy zagrożone są zapasy żywności w wielu krajach afrykańskich, w tym m.in. Somalii, Etiopii, Erytrei, czy Kenii.
Czytaj też:
Potęgi gospodarcze wyhamowują. Po Chinach i Niemczech czas na Indie