Większość cywilizowanych krajów świata w pierwszym tygodniu wojny na Ukrainie zamknęła swoje przestrzenie powietrzne dla rosyjskich samolotów. Aeroflot, czyli państwowy przewoźnik należący do Kremla jeszcze niemal tydzień próbował latać naokoło, omijając zamknięte dla ich samolotów obszary, ale w końcu się poddał. Zdecydowano się na utrzymanie lotów wyłącznie na Białoruś i wewnątrz kraju. Teraz rosyjskie linie lotnicze mają jeszcze jeden, równie duży problem.
Aeroflot zostanie bez części zapasowych
W związku z sankcjami, które na Rosję nakładają największe koncerny świata samoloty Aeroflotu nie będą mogły być serwisowane. Współpracę z Rosją zawiesiły bowiem Boeing i Airbus. Pierwszy z koncernów na podstawie sankcji nałożonych przez USA, drugi na podstawie regulacji Unii Europejskiej. Oznacza to nie tylko, że Aeroflot nie tylko nie kupi już nowych samolotów, ale także że nie będzie miał dostępu do części zapasowych. Sytuacja nie tylko niekomfortowa i problematyczna ze względów ekonomicznych, ale przede wszystkim bardzo niebezpieczna dla potencjalnych pasażerów.
Już niedługo Rosjanie będą więc albo obsługiwani wyłącznie przez rosyjskie Suchoje (które mają bardzo złą sławę, gdyż często się rozbijają), bądź przez niesprawne samoloty zachodnich dostawców. Suchoj Superjet 100 miał być rosyjską odpowiedzią na średniej wielkości samoloty Airbusa i Boeinga. Efekty są na razie wyłącznie złe. Rosjanie nie mogą już nawet liczyć na to, że nowoczesne samoloty zastąpią starymi Antonovami... gdyż to firma ukraińska.