„Efekt szminki”. Koniec lockdownów szczególnie widoczny w sprzedaży jednej grupy produktów

„Efekt szminki”. Koniec lockdownów szczególnie widoczny w sprzedaży jednej grupy produktów

Szminka
Szminka Źródło:Pixabay
Po tym, jak w Stanach Zjednoczonych poluzowano zasady dotyczące noszenia maseczek, klientki z powrotem sięgnęły po szminki i błyszczyki. Polscy producenci i sprzedawcy kolorowych kosmetyków również mają nadzieję, że lada dzień drgną wyniki sprzedaży.

Niech dowodem na to, jak bardzo pandemia wpłynęła na zjawiska, które do tej pory wydawały się zbadane i oczywiste, będzie nikłe zainteresowanie zakupem szminek. W czasie poprzedniego kryzysu, za którego początek uznaje się wrzesień 2008 roku, sprzedaż tego rodzaju kosmetyków wzrosła. Ekonomiści tłumaczyli to tym, że klientki rekompensowały sobie brak możliwości zrobienia droższych zakupów właśnie poprzez nabycie szminki, która w sieciówkach drogeryjnych kosztuje zaledwie 10 zł.

To „efekt szminki”, opisany już wiele lat temu i dotyczy nie tylko wspomnianej szminki, ale każdej niedużej, łatwo dostępnej rzeczy, która może poprawić nastrój w sytuacji, gdy bardziej atrakcyjne zakupy nie są możliwe.

Luzowanie obostrzeń na nowo przyzwyczai klientki do szminki

Pandemia – z koniecznością ograniczania spotkań towarzyskich, pracą zdalną i przede wszystkim maseczkami, które przez miesiące obowiązkowe były również w miejscach publicznych – doprowadziła do tego, że gros kobiet na długie tygodnie odłożyło szminki i błyszczyki. Sprzedaż innych kosmetyków na całym świecie również była daleka od satysfakcjonującego poziomu, ale jednak szminkom „oberwało się” najbardziej.

Polscy producenci kosmetyków do ust odetchnęli z ulgą po tym, jak 15 maja zniknął obowiązek noszenia maseczek na świeżym powietrzu. Na dane o sprzedaży trzeba będzie jeszcze poczekać, ale przykłady ze Stanów Zjednoczonych dowodzą, że wszystko powinno pójść zgodnie z oczekiwaniami.

Sprzedaż o 80 proc. w górę

CNN przywołuje dane firmy IRI, które wskazują, że sprzedaż szminek poszła w górę między połową marca a połową kwietnia. W tym czasie wyniosła ona 34,2 mln dolarów czyli ponad 80 proc. więcej niż rok wcześniej w tym samym okresie. Wprawdzie poprzeczka byłą zawieszona nisko (obowiązywały już wtedy restrykcje), ale i tak jest to imponujące odbicie.

Wciąż jest jednak duże pole do popisu, bo sprzedaż szminek wciąż jest niższa niż przed pandemią. Koronawirusowe obostrzenia spowodowały również zmianę preferencji klientek. Dokonując wyboru, kierują się przede wszystkim tym, czy szminka będzie się rozmazywała pod maseczką czy też pozostanie tam, gdzie jej miejsce.

Czytaj też:
Badanie GfK: Kryzys w handlu trwa. Przeniósł się do internetu