Szkoli, dzieli się doświadczeniem, wspiera osoby starsze i dzieci. W planach ma więcej działań charytatywnych bo, jak mówi, pomaganie jest najpiękniejszą rzeczą, jaką można dać drugiemu człowiekowi. I sobie samemu.
W każdym segmencie pani działalności wszystko zaczynało się od pomysłu, jak pomóc innym.
Chęć pomocy była we mnie, od kiedy pamiętam. Byłam wrażliwym na cudzą krzywdę dzieckiem, które z dużą ciekawością przyglądało się pracy mojej cioci pielęgniarki, ale też widzącym potrzeby ludzi wokół – chociażby osób starszych. Bardzo często myślałam o tym, że nie potrafimy się wczuć w sytuację osoby w wieku podeszłym czy schorowanej. Ze mną było inaczej – bardzo silnie współodczuwałam, zastanawiając się np., co osoby starsze czują, kiedy kładą się spać. Czy myślą o tym, czy przyjdzie im przeżyć kolejny dzień? Pamiętam też program „Niewidzialna ręka” – mój absolutnie ulubiony. Zainspirowana nim, jako dziecko sama zaczęłam organizować małe grupki na podwórku – wspólnie wymyślaliśmy, jak i komu możemy pomóc. Pomaganie kojarzyło mi się z tym, żeby dzielić się miłością i sprawiać, żeby inni poczuli się widoczni, a ich sprawy widoczne. Chciałam, żeby wiedzieli: jeśli czujesz się gorzej, jestem obok.
W końcu zaczęła pani wykonywać zawód związany z ochroną zdrowia – wszystko się więc tutaj pięknie łączy.
Nawet kiedy już pracowałam w szpitalu, czułam, że jest to dla mnie zbyt małe wyzwanie. Po tym, jak zrobiłam specjalizację z zakresu geriatrii, postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę i otworzyć firmę. Miałam też w sobie przemożną chęć wymyślania, tworzenia czegoś, co pomogłoby ludziom. Nowa droga zawodowa umożliwiła mi realizowanie się na wielu polach, w tym właśnie w zakresie pomocy innym i wymyślania czegoś, czego jeszcze nie ma.
I postawiła pani na innowacje właściwie w każdej sferze swoich działań, w tym tej dotyczącej zarządzania zespołem.
Chcę, żeby osobom, które zatrudniam, a jest to w tej chwili blisko 3200 pracowników w 11 województwach, pracowało się u mnie dobrze, żeby czuły do tego, co robią, motywację. W końcu – żeby miały radość z pracy. To ogromnie istotne, szczególnie wtedy, kiedy wiąże się ona z pomocą innym. Wymyślałam więc przeróżne formy świętowania np. urodzin, organizowałam niespodziankowe prezenty albo przyznawałam bonusowe wolne dni. Kocham robić niespodzianki! Nawet wtedy, kiedy sama obchodzę urodziny, zastanawiam się, jak zaskoczyć gości! Radość w czyichś oczach jest dla mnie najlepszą nagrodą.
Dziś działa pani charytatywnie na dużą skalę, podejmując współpracę z innymi fundacjami w Polsce i na całym świecie.
Chciałabym, żeby moja praca nie miała granic – dosłownie i w przenośni. Miałam szczęście współpracować lokalnie z najlepszymi – od SOS Wioski Dziecięce po Fundację Rozwoju Kardiochirurgii, ale wspieram też dobroczynnie fundacje zagraniczne – od Miami i Chicago po Singapur. Współpracuję ściśle ze stanem Nevada w zakresie rozwoju gospodarczego – wspieram swoją wiedzą i doświadczeniem lokalnych przedsiębiorców. Zostałam pierwszym w Polsce Ambasadorem Biznesu Nevady w USA. Dzielę się też swoim doświadczeniem z młodymi przedsiębiorcami w Polsce. Tego typu działania – wsparcie biznesu i edukacja – również wpisują się w zakres działań mojej fundacji. Szerzenie dobra – w każdym wymiarze – to po prostu coś, co sprawia, że czuję się naprawdę szczęśliwa.