W języku polskim słowo kryzys nacechowane jest pejoratywnie. Kojarzy nam się z głębokim PRL-em i czasami, gdy na sklepowych półkach był tylko ocet. Kiedy słyszymy, że idzie kryzys, mamy tendencje do paniki, a strach jest bardzo złym doradcą, również w biznesie.
Co ciekawe, chiński odpowiednik polskiego słowa „kryzys” ma zupełnie inny wydźwięk. To słowo złożone jest z dwóch komponentów: pierwszy oznacza „niebezpieczny”, a drugi „punkt zwrotny”. Punkt zwrotny to nic innego niż po prostu zmiana. A zmiana jest przeciwieństwem tego, co jako ludzie z natury wybieramy i do czego dążymy, czyli stabilizacji.
Rola przedsiębiorcy to iść wbrew tym naturalnym instynktom. Nie uciekać od zmiany i problemów, ale biec ku nim. W końcu biznes to rozwiązywanie problemów klientów. Stabilizacja w biznesie w dłuższej perspektywie czasowej po prostu nie jest dobra. Firmy, które przestają podążać za rynkiem i klientem, kostnieją w starych paradygmatach i zostają w tyle. Co jakiś czas mamy do czynienia z upadkiem znanego giganta, który nie zaadoptował się do nowych reguł na rynku i „wypadł z gry”. Na przykład największa na świecie sieć wypożyczalni video Blockbuster upadła, bo kurczowo trzymała się stacjonarnych placówek, ignorując konkurencyjny model biznesowy Neflixa. Podobnie jak sieć sklepów z zabawkami „Toys R Us”, która zbyt długo opierała się sprzedaży online, a w rezultacie w 2017 ogłosiła bankructwo.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.