Uber i Lyft na razie nie zamkną biznesów w Kalifornii. Dostały trochę więcej czasu

Uber i Lyft na razie nie zamkną biznesów w Kalifornii. Dostały trochę więcej czasu

Uber, zdjęcie ilustracyjne
Uber, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia / fot. markistock
Uber i Lyft ledwo uniknęli zamknięcia swoich usług przewozowych w Kalifornii po tym, jak stanowy sąd apelacyjny tymczasowo odroczył nakaz, który zmuszał firmy do zatrudnienia kierowców.

Chociaż decyzja sądu daje firmom więcej czasu, nadal mają one nad głowami termin zmiany klasyfikacji kierowców na pracowników, a nie na niezależnych wykonawców usług.

„Cieszymy się, że sąd apelacyjny uznał ważne pytania postawione w tej sprawie i że dostęp do tych kluczowych usług nie zostanie odcięty, podczas gdy będziemy nadal opowiadać się za zdolnością kierowców do pracy z taką wolnością, jakiej chcą” – oświadczył rzecznik Ubera Noah Edwardsen.

Na kilka godzin przed pierwotnym terminem, wyznaczonym przez sąd, firmy szykowały się do zamknięcia świadczenia usług. Uber zapowiedział na początku tego tygodnia, że zawiesi usługę do północy w czwartek, jeśli nie zostanie przyznane odroczenie.

Przypomnijmy. Prezes Ubera powiedział, że jego aplikacja prawdopodobnie zostanie tymczasowo wyłączona w Kalifornii, jeśli firma zostanie zmuszona do zaklasyfikowania kierowców jako jej pracowników.

Prokurator generalny Kalifornii i trzech prawników wnieśli pozew przeciwko firmom Uber i Lift na mocy nowego prawa stanowego – Assembly Bill 5 – którego celem jest zapewnienie praw pracownikom gigantów, którzy mają kluczowe znaczenie dla działalności firm, poprzez zaklasyfikowanie ich jako pracowników. W swojej decyzji o wydaniu wstępnego nakazu sędzia odrzucił argumenty Ubera, nazywając logikę firmy „klasycznym przykładem rozumowania w obiegu zamkniętym”.

Zamiast klasyfikowania kierowców jako pracowników, Khosrowshahi (prezes Ubera) opowiada się za czymś, co nazwał „trzecią drogą”, która utrzymałaby niezależność kierowców, jednocześnie umożliwiając firmie zapewnienie kierowcom pewnych środków ochrony bez ryzyka, że Uber będzie postrzegany jako pracodawca zatrudniający w pełnym wymiarze czasu pracy. W artykule opublikowanym w „New York Timesie” (przed pierwszym orzeczeniem sądu), Khosrowshahi napisał, że koncerny, takie jak Uber, mogą wpłacać pieniądze na fundusze, z których pracownicy mogą korzystać, aby uzyskać płatne świadczenia zdrowotne na podstawie liczby przepracowanych godzin.

Apelacja tym razem dała firmom nieco czasu, ale sprawa z zatrudnianiem kierowców będzie miała swój ciąg dalszy. To dlatego, że sąd apelacyjny jedynie odroczył nakaz sądu niższej instancji, a nie odwołał go.

Czytaj też:
Uber: Zamkniemy interes, jeśli każą nam zatrudnić kierowców