Snapchat Pixy. Marzenie influencera, latający aparat, który go śledzi

Snapchat Pixy. Marzenie influencera, latający aparat, który go śledzi

Dron Pixy
Dron Pixy Źródło:Materiały prasowe
Selfie wchodzą na zupełnie nowy poziom.

Pixy to najnowsza oferta firmy Snapchat, niegdyś najszybciej rosnącej platformy społecznościowej. Firma już wcześniej próbowała sił z gadżetami, produkując okulary Spectacles, który mogły nagrywać to, co widzi ich właściciel. Teraz firma zaprezentowała Pixy, czyli kieszonkowego drona do robienia selfie.

Pixy to mały, mieszczący się na dłoni, dron wyposażony w kamerę, który może robić powietrzne zdjęcia i filmy użytkownikowi. Pixy jest skonstruowany z myślą o maksymalnej prostocie użytkowania, przez co jego funkcje są mocno ograniczone. Dron może robić klasyczne selfie, nagrywać z odjazdem lub dojazdem, podążać za właścicielem lub obracać się wokół niego. Odpowiedni tryb wybiera się małym pokrętłem na górze obudowy drona, który startuje i ląduje z otwartej dłoni.

Dron-zabawka, czy potrzebna?

Możliwości kontrolowania drona Pixy są bardzo ograniczone, użytkownik może jedynie zmienić czas lotu (od 10 do 60 sekund) i dystans (do kilku metrów). Dron ze względu na swoje gabaryty nie sprawdziłby się zresztą w innych zadaniach. Ze względu na swoje małe rozmiar nie może latać nawet przy średnim wietrze (maks to 10 km/h), a jego bateria pozwala na maksymalnie 8 lotów. Jest to więc raczej gadżet/zabawka niż dron filmowo-fotograficzny z prawdziwego zdarzenia.

Producent nie podaje informacji o aparacie umieszczonym w Pixy, ale po udostępnionych przykładowych nagraniach można dojść do wniosku, że osprzęt odstaje nawet od tego, który można znaleźć w smartfonach, nawet tych ze średniej półki. Widać to zwłaszcza w nagraniach wideo, gdzie obraz trzęsie się i zniekształca.

Dron na razie dostępny jest do kupienia jedynie w Stanach Zjednoczonych i we Francji i kosztuje 250 dolarów, czyli ok. 1100 złotych.

Czytaj też:
DJI, największy na świecie producent dronów zawiesza działalność w Rosji i Ukrainie

Opracował:
Źródło: Materiały prasowe