Tylko w Nowym Jorku od początku roku aresztowano ponad 100 osób, które włamały się do samochodów marek Hyundai i Kia. Złodzieje wykorzystali do tego sposób spopularyzowany na TikToku. Kia Challenge to ciągle popularny trend wideo, w którym krok po kroku podawana jest metoda na kradzież samochodu. Obie marki mają obecnie znaczne kłopoty i starają się zachować twarz.
Kia Challenge na TikToku – internet uczy jak ukraść auto
Sposób z TikToka dotyczy różnych modeli aut Hyundai i Kia, głównie z roczników 2015-2019. Chodzi tu o pojazdy nieposiadające immobilizera silnika – elektronicznego zabezpieczenia, które uniemożliwia jazdę autem bez posiadania kluczyków.
Choć immobilizery są standardem w autach koreańskich marek począwszy od 2021 roku, to po ulicach miast jeżdżą grube miliony starszych samochodów, które mogą być zagrożone kradzieżą.
W mieście Charlotte w Karolinie Północnej funkcjonariusze zgłaszają, że w 2022 roku zjawiskowe 80 proc. wszystkich kradzieży aut stanowiły samochody marki Kia lub Hyundai. Nowojorska policja także potwierdza falę kradzieży tych marek, która ma przybierać na sile od ostatniego kwartału 2022 roku.
Specjaliści Highway Loss Data Institute wyliczyli zaś, że samochody Hyundai i Kia ze wspomnianych wyżej roczników kradzione są prawie dwa razy częściej, niż modele konkurencyjnych marek.
Hyundai reaguje na Kia Challenge z TikToka
Hyundai i Kia ogłosiły, że do piątku 31 marca zapewniły aktualizację zabezpieczeń dla ponad miliona aut na terytorium USA. Kolejne 3 miliony klientów mają mieć już możliwość jej wykonania.
Co więcej, firmy rekomendują zakup blokady na kierownicę, co uniemożliwia odjechanie autem nawet po zastosowaniu triku z TikToka. Przedsiębiorstwa zwrócą pieniądze za zakupienie blokady, a także oddały pulę blokad w ręce policji – amerykańscy kierowcy mogą się po nie bezpłatnie zgłaszać. Jak na razie koncern miał rozdać ponad 23 tysiące blokad.
Czytaj też:
TikTok walczy o życie w USA. Kongres przesłucha szefa firmyCzytaj też:
Nieoficjalnie: łupem złodziei padła biżuteria warta milion euro. Okoliczności są zastanawiające