Amazon to jedna z firm, które najbardziej zyskały na pandemii koronawirusa. Ze względu na konieczność izolacji i pracy zdalnej zapotrzebowanie na usługi firmy znacząco wzrosły. Aby sprostać oczekiwaniom klientów, firma musiała jednak pracować, a nawet zwiększać zatrudnienie. Teraz jej pracownicy twierdzą, że naraziło to ich rodziny na zakażenie koronawirusem. Sprawa trafiła do sądu.
Proces przeciwko Amazonowi
Trzech pracowników jednego z amerykańskich magazynów należących do Amazona wytoczyło wczoraj proces firmie. Ich zdaniem przedsiębiorstwo kierowane przez Jeffa Bezosa, za fasadą przestrzegania przepisów narzucanych przez odpowiednie służby, tak na prawdę zmuszało pracowników do pracy w warunkach zagrażających ich zdrowiu. „Większość Nowojorczyków pozostawała bezpieczna w ramach zalecenia, aby pozostawać w domach. Dla pracowników naszego magazynu i ich rodzin dom był miejscem zagrożenia” – napisano w pozwie.
Jedną z pracowniczek, które oskarżają firmę o nadużycia, jest Barbara Chandler, która była jedną z pierwszych osób w firmie, u której zdiagnozowano koronawirusa. Jej zdaniem to właśnie przez to, że zaraziła się w czasie pracy, zachorował jej syn oraz kuzyn. Kilka dni później jej syn zmarł.
Amazon odpowiada
Na zarzuty pracowników odpowiedziała rzeczniczka firmy. Jej zdaniem Amazon zaoferował pracownikom możliwość nielimitowanej pracy zdalnej.
– Jesteśmy zasmuceni tragicznymi skutkami, jakie COVID-19 miał na społeczności na całym świecie, włączając w to niektórych pracowników Amazona i członków ich rodzin – powiedziała Rachael Lighty, rzecznik prasowa Amazona w wypowiedzi dla CNN. – Od początku marca do 1 maja oferowaliśmy pracownikom możliwość nielimitowanej pracy zdalnej, a od 1 maja oferujemy możliwość urlopów dla osób najbardziej narażonych i tych, którzy muszą zaopiekować się dziećmi – dodała.
Czytaj też:
Zakupy robimy inaczej. Wydajemy mniej, ale na niektóre produkty nie żałujemy