Sprzedawcy najsłynniejszych polskich serków, zastrzeżonych przez Unię Europejską oscypków, ogłosili strajk. Ceny produktów poszybowały do 20-40 zł, ponieważ dzierżawa stoiska kosztuje nawet 21 tys. zł miesięcznie.
Serków w te wakacje może zabraknąć. W Zakopanem jest 26 stoisk, na których można je sprzedawać, dotychczas znalazło się dwóch chętnych. Przetarg organizowany przez Zakopiańskie Centrum Kultury, jeden z ostatnich, przyciągnął… zero zainteresowanych.
W „Gazecie Krakowskiej” sprzedawcy oscypków nie kryją frustracji. – Zdecydowaliśmy, że nie będziemy w tym roku przystępować do przetargu chyba, że ZCK zmieni do nas nastawienie – powiedzieli periodykowi sprzedawcy oscypków na Krupówkach i pod Gubałówką. – W naszej opinii jesteśmy tylko od tego, by płacić Zakopiańskiemu Centrum Kultury ciężkie pieniądze, a nie dostajemy nic w zamian. To nie do uwierzenia, ale płacimy 20 tysięcy złotych miesięcznie, a odcina się nam nawet prąd. Nie mamy jak podłączyć lodówek, w których powinniśmy trzymać serki. Skutek tego jest taki, że później przychodzi do nas sanepid i dostajemy mandaty zupełnie nie z naszej winy – mówią.
„Gazeta Krakowska” tłumaczy, że sprzedawców dotknął kryzys koronawirusa. Nie mogli sprzedawać w marcu, kwietniu i także w maju, choć w tym miesiącu ruch był już większy. Chcieli negocjować ceny dzierżawy, ale ZCK się nie kwapi. Jak powiedziała jedna ze sprzedawczyń „dziś podpiszę umowę na dzierżawę stoiska na kolejne 12 miesięcy i zaraz znów wszystko w naszym kraju zamkną i w góry nie przyjadą turyści. Nikt z nas w obecnej sytuacji nie podejmie takiego ryzyka”.
Z kolei urzędnicy z Zakopanego widzą to inaczej. Podejrzewają, że w związku z kryzysem górale chcą płacić za dzierżawę tylko, kiedy turyści są, a kiedy ich nie ma – jesienią – nie płacić. A na to nie mogą sobie pozwolić, dla dobra budżetu Zakopanego.
Spór między handlarzami oscypków, a urzędnikami wygląda na rozwojowy.
Czytaj też:
Robotniczy bunt w epoce „socjalistycznego dobrobytu”. Protesty Czerwca '76 zaczęły się w Radomiu