Sklepy z meblami i wyposażeniem wnętrz bardzo zwiększyły sprzedaż od początku pandemii. Ich klienci więcej czasu spędzali w domach, więc u wielu pojawiła się potrzeba przeprowadzenia remontu, dostosowania mieszkania do pracy zdalnej czy choćby dokupienia jakichś dekoracji.
Okazuje się, że dobra passa nie może trwać wiecznie. Ikea poinformowała, że jej zysk netto spadł o 17 proc. do 1,43 mld dolarów w ciągu 12 miesięcy. Złożyło się na to kilka przyczyn: zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw, wzrost cen surowców, problem ze skompletowanie załogi.
– Wzrost cen surowców i zerwane łańcuchy dostaw sprawiają, że kolejny rok będzie jeszcze trudniejszy – powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Martin van Dam, dyrektor finansowy Ikea. Może to przełożyć się na wyższe ceny w sklepach. Do września 2021 roku Ikea nie zdecydowała się na podniesienie cen dla detalistów, ale nie będzie mogła tego zagwarantować w przyszłym roku. van Dama poinformował, że właściciele sklepów otrzymają swobodę w decydowaniu, w jakim stopniu przerzucą koszty na kupujących, co w praktyce oznacza skalę podwyżek cen produktów.
Czytaj też:
Ikea ukarana za szpiegowanie pracowników. Zapłaci równowartość 4,5 mln złotych