4 lata z nocną prohibicją. Coraz więcej miast z ograniczeniami dla całodobowych monopolowych

4 lata z nocną prohibicją. Coraz więcej miast z ograniczeniami dla całodobowych monopolowych

Dział alkoholowy w sklepie Lidl
Dział alkoholowy w sklepie Lidl Źródło: Shutterstock / Tupungato
Gdy w 2018 roku prezydent podpisał nowelizację ustawy o wychowaniu w trzeźwości, jedni ucieszyli się, że samorządom uda się ograniczyć picie alkoholu, a działalność sklepów całodobowych, która uprzykrzała życie mieszkańcom, zostanie ukrócona. Inni uważają, że mówienie ludziom, w jakich godzinach mogą kupić alkohol, zakrawa o autorytaryzm. Wkrótce zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach w godzinach 23-6 zacznie obowiązywać w Zakopanem.

W 2018 roku weszła w życie nowelizacja Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Zmiany pozwalają samorządom ograniczać nocną sprzedaż napojów alkoholowych, jeśli trunki te spożywane mają być poza miejscem sprzedaży – a więc chodzi o sklepy, a nie bary i kluby. Oprócz możliwości zakazania handlu alkoholem od 22 do 6 rano zmiany w prawie zakładają również, że samorządy mogą ograniczyć liczbę zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych. Nowelizacja wprowadza także zakaz picia alkoholu w miejscach publicznych, z wyjątkiem miejsc do tego przeznaczonych.

Władze Sopotu i Mielna czekały na tę regulację

Biorąc pod uwagę, że kilka rad gminy przyjęło uchwałę ograniczającą sprzedaż alkoholu w godzinach nocnych krótko po wejściu nowych przepisów w życie, potrzeba było takiej regulacji. Radni zawsze wyjaśniali swoją decyzję w ten sam sposób: powoływali się na kwestie bezpieczeństwa i skargi mieszkańców na nocne burdy i hałas w sąsiedztwie całodobowych sklepów monopolowych.

Jednym z pierwszych miast, w których przegłosowano uchwałę, był kojarzący się z życiem nocnym i imprezami Sopot. Radni nie skorzystali z najbardziej radykalnej możliwości, jaką jest ograniczenie sprzedaży alkoholu w godzinachod 22 do 6 rano. W ramach kompromisu z przedsiębiorcami radni zgodzili się, by sklepy z alkoholem były otwarte aż do 2 w nocy.

Jeszcze w 2017 roku zezwolenia na sprzedaż napojów, zawierających ponad 18 proc. alkoholu, miało w Sopocie 60 sklepów. Już wtedy władze miasta nie kryły, że liczba ta powinna być mniejsza o połowę: przekonywały, że w 36-tysięcnzym mieście wystarczy ok. 30 sklepów. Zresztą nie tylko w Sopocie nastąpiło zmniejszenie liczby sklepów sprzedających alkohol: w pierwszym roku obowiązywania nowych regulacji butelki zniknęły z 2600 sklepów.

Władze Mielna, również uważanego za bardzo „imprezowe” miasto, ograniczyły sprzedaż alkoholu, gdy tylko ustawa stworzyła taką możliwość. Radni uchwalili, że alkohol będzie mógł być po godzinie 23 sprzedawany wyłącznie w barach i restauracjach, więc niektóre sklepy w prosty sposób zaczęły obchodzić zakaz – ogłosiły, że prowadzą działalność restauracyjną. Ich zdaniem wystarczyło wywieszenie kartki: „Lokal gastronomiczny. Otwieramy dla Was alkohol!”. Zgodnie z tą logiką, otwarcie butelki powoduje, że sklep staje się restauracją… Pomysłowi sprzedawcy wyjaśniali, że działają zgodnie z przepisami, bo te mówią, że zakaz dotyczy alkoholu „do spożycia poza miejscem sprzedaży”.

Czytaj też:
Prohibicja po polsku

Powoli zmniejsza się liczba sklepów z alkoholem

Dziennik Gazeta Prawna wylicza, że w 2019 roku w Polsce było 124 133 punktów sprzedających alkohol. W 2021 roku – już tylko 123 345 punktów. Polityka samorządów przyczynia się też do tego, że spada liczba zezwoleń na sprzedaż alkoholu. W 2019 roku było ich 310 000, a dwa lata później – 309 365.

Alkoholowe ograniczenia zawędrowały też pod Tatry, gdzie turyści, którym weekendowa atmosfera zbyt mocno uderzyła do głowy, niejednokrotnie stawiały na nogi służby porządkowe. Rada Miasta Zakopane przyjęła uchwałę, na mocy której już niebawem na terenie miasta nie będzie można kupić alkoholu w godzinach 23-6.

Zakopane. Podzielone zdania na temat pomysłu prohibicji

W uzasadnieniu rady miejskiej można przeczytać, że „zadaniem uchwały jest ograniczenie dostępności do alkoholu, zmniejszenie uciążliwości sklepów nocnych i całodobowych dla mieszkańców Miasta Zakopane, ograniczenie ilości interwencji wobec zakłócania porządku publicznego, spoczynku nocnego, zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych”. Uchwałę pochwalą pewnie mieszkańcy Zakopanego, którzy zmęczeni byli wybrykami turystów, za to wzbudza obiekcje tych, którzy z turystów żyją.

Zdaniem Karola Wagnera z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej krok rady miejskiej jest „najgłupszym i najprostszym” rozwiązaniem, jakie można było podjąć. W rozmowie z Onet Podróże podkreślił on, że „takie rozwiązanie powoduje tylko szereg komplikacji”. – W miastach, gdzie takie zakazy są wprowadzone, następuje intensyfikacja zakupów alkoholowych przed godziną 00.00. Najczęściej rekompensuje to przedsiębiorcy handlującemu alkoholem straty związane z zakazem sprzedaży w godzinach nocnych. Jednak ta nadmiarowa ilość alkoholu kupiona na zapas jest konsumowana w parkach miejskich, na skwerach i w przestrzeni publicznej ze względu na to, że już jej nie można kupić – podkreślał Wagner.

Czytaj też:
Zakopane wypowiada wojnę pijanym turystom. Koniec z burdami na Krupówkach?

Opracowała:
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna / Wprost