Turystyka idzie na rekord. Wiceprezes Itaki kreśli optymistyczny scenariusz

Turystyka idzie na rekord. Wiceprezes Itaki kreśli optymistyczny scenariusz

Piotr Henicz
Piotr Henicz Źródło:Itaka
To może być przełomowy rok dla branży turystycznej, która bardzo dotkliwie odczuła skutki pandemii koronawirusa. Pracownicy biur podróży, touroperatorzy czy właściciele hoteli dwoją się i troją, by nadrobić zaległości sprzedażowe. Na horyzoncie pojawiło się zielone światło, wszyscy chcą osiągnąć wyniki z rekordowego 2019 roku.

Puste plaże, zamknięte hotele, restauracje i lotniska. Obostrzenia na każdym kroku, tudzież konieczność utrzymywania dystansu i noszenia maseczek. Takie szokujące obrazki utkwiły w pamięci wielu osób na całym świecie, którym ktoś nagle zabrał możliwość spędzania urlopu, podróżowania w wymarzone miejsca. Wkrótce miną trzy lata od pojawienia się pandemii koronawirusa, najpierw w krajach zachodniej Europy, później także w Polsce. Po pandemii branża musiała się zmagać także z globalną inflacją.

Pandemia zdemolowała turystykę. Z dnia na dzień cała branża została uziemiona

Turyści pozostali w domach z powodu epidemii COVID-19. Z dnia na dzień odwoływano miliony wcześniej zaplanowanych rezerwacji. „Aż 96 proc. miejsc na całym świecie nie mogło świadczyć usług turystycznych ze względu na restrykcje związane z pandemią” – tak wynika z danych Światowej Organizacji Zdrowia za kwiecień 2020 roku. Ograniczenia w przemieszczaniu były wówczas niezbędne, aby można było kontrolować rozprzestrzenianie się groźnego wirusa.

Eksperci nie mają wątpliwości. Pandemia koronawirusa znacząco wpłynęła na branżę turystyczną, była przyczyną największych jej strat w historii, jakie poniósł ten sektor gospodarki nie tylko w Polsce, ale także na całym świecie.

Turystyka była w opałach, straty liczono w setkach miliardów dolarów

Liczby przerażały, nie było nikogo, kto wiedziałby, jak to zatrzymać. W pierwszym półroczu 2020 roku branża turystyczna poniosła straty w wysokości 460 miliardów dolarów.

Straty były związane z zawieszeniem działalności operacyjnej, repatriacją klientów, zmianami i anulacjami będącymi następstwem obostrzeń i restrykcji oraz tzw. utraconymi korzyściami – mówi Piotr Henicz, wiceprezes ITAKA HOLDINGS oraz wiceprezes Polskiej Izby Turystyki.

Nie zawsze było możliwe odzyskanie wpłaconych kwot gwarancyjnych za hotele, jedynie z częścią dostawców udało się przenieść gwarancje hotelowe na kolejne lata – dodaje.

Turystyka. Rok 2019 był rekordowy, wszyscy chcieli poprawić ten wynik

Jak dzisiaj wspomina, po bardzo dobrym roku 2019 wszyscy byli przygotowani na kolejne rekordy sprzedażowe w 2020, niestety stało się wręcz przeciwnie.

Zmiana nastąpiła w 2021 roku, kiedy to przedstawiciele branży turystycznej podjęli próbę zahamowania tendencji wyników spadkowych i pomimo trwającej pandemii udało im się zakończyć rok z pozytywnymi wynikami. Straty z roku poprzedniego zostały częściowo odrobione.

To wówczas wszyscy uwierzyli, że można wyjść z tego kryzysu. Nie byłoby to jednak możliwe bez pomocy państwa i rządowego wsparcia, o które dopominali się zarówno mali przedsiębiorcy jak i potentaci branżowi. Jak istotnym elementem było rządowe wsparcie udzielane biurom podróży?

Sektor turystyczny negocjował ze stroną rządową. Branża złapała oddech

Działając nie tylko jako przedsiębiorca, ale także z ramienia Polskiej Izby Turystyki miałem możliwość aktywnego udziału w procedowaniu działań pomocowych dla branży i wysoko oceniam moc sprawczą polskich organizacji turystycznych w rozmowach ze stroną rządową – wspomina Piotr Henicz, wiceprezes Itaki.

Tym, co pozwoliło nam przetrwać jako branży, była z pewnością decyzja o opóźnieniu zwrotów wpłat za wakacje od klientów na okres do 180 dni – dodaje. Ten ruch zapewnił branży oddech tylko na pół roku. Niezbędne było także inne działanie.

Drugim ważnym elementem był Turystyczny Fundusz Zwrotów, o który branża turystyczna długo zabiegała. Co się zmieniło? Fundusz gwarantował klientom zwrot pieniędzy za odwołane w związku z pandemią wyjazdy, a biurom turystycznym dał możliwość zaciągnięcia kredytu na sześć lat, na preferencyjnych warunkach.

Pozwoliło to przetrwać do kolejnych, lepszych sezonów – twierdzi wiceprezes Henicz. – Bez tych dwóch narzędzi większość firm miałaby trudności z przetrwaniem najtrudniejszego roku – zaznacza.

Na początku pandemii Itaka znalazła się w gronie dużych przedsiębiorstw, które zatrudniając znaczną liczbę pracowników, mogła się starać o ogólną pomoc dla firm w postaci m.in. dotacji na pensje czy anulowaniu składek ZUS. To rozwiązanie było jednak zastosowane tylko w pierwszych miesiącach kryzysu.

Zielone światło dla branży turystycznej. To może być najlepszy sezon od lat

Od pojawienia się koronawirusa w Polsce wkrótce miną trzy lata. Większość turystów nie chce wracać pamięcią do tamtych czasów, chcą znów cieszyć się podróżami. Marzą, by wyjechać i ponownie zwiedzać świat. To szansa, z której chce skorzystać cały turystyczny sektor.

Z szacunkowych prognoz wynika, że w 2023 roku zwiększy się liczba turystów, co przełoży się na wzrost przychodów w branży turystycznej.

Zaczynamy znowu doceniać tradycyjne formy turystyki takie jak rodzinne wyjazdy czy wspólny urlop ze znajomymi. Eksperci prognozują, że w tym roku turyści będą szukać sposobów, aby odpocząć od szarej codzienności i spędzić czas z bliskimi.

Przedstawiciele branży turystycznej zastanawiają się, czy uda im się uzyskać wyniki finansowe na poziomie sprzed pandemii i to zarówno w kwestii przychodów jak i realnego zysku dla firmy. Niektóre firmy już mogą pochwalić się realizacją części zobowiązań.

Przychody w turystyce będą wysokie, po części spowodowane jest to wysoką inflacją

W kwestii przychodów aktualnie jesteśmy na poziomie sprzed pandemii, w kwestii realnego zysku jeszcze nie – mówi Piotr Henicz, wiceprezes Itaki. Przypomina, że firma rok 2022 rozpoczęła jesienią 2021 roku, kiedy oferta została wprowadzona do przedsprzedaży, której praktycznie nie było, bo odnotowywane były wysokie wskaźniki zachorowań na koronawirusa.

Straciliśmy początek sprzedaży i liczyliśmy na to, że z upływem czasu będziemy odrabiać zaległości. Rozpoczęła się jednak wojna w Ukrainie i sprzedaż znowu gwałtownie się zatrzymała. Przez miesiąc nie było ani sprzedaży na bieżące wyloty, ani przedsprzedaży lata, czyli mieliśmy kolejny miesiąc strat, potem dołączyły się jeszcze niepokoje związane ze strajkiem kontrolerów – wylicza Henicz. Przedstawiciel Itaki przyznaje, że spółka ma teraz nowy plan na 2023 rok.

Mamy zarezerwowanych więcej miejsc w samolotach i hotelach. Z pewnością pod względem przychodów osiągniemy bardzo dobre wyniki, ale spowodowane to będzie w dużej mierze z wysoką inflacją, z jaką mamy do czynienia w Polsce i za granicą i nie pociągnie to za sobą gwałtownego wzrostu rentowności – zaznacza.

Czytaj też:
Wiceprezes Itaki o trendach na wakacje 2023. Już nie tylko all inclusive w Turcji
Czytaj też:
Egzotyczne kraje hitem ferii zimowych. Polacy nie rezygnują z urlopów za granicą

Opracował:
Źródło: WPROST.pl