Sierpień to jeden z najchętniej wybieranych przez pary miesięcy na organizację wesela. Długi dzień, na ogół dobra pogoda no i „r" w nazwie, co ma symbolizować trwałość, stabilność i pomyślność związku. – Sierpień jest świetnym miesiącem na organizację wesela, ze względu właśnie na pogodę, ze względu na to, że są wakacje. Przesądy pewnie też odgrywają tu jakąś rolę, choć muszę powiedzieć, że dużą popularnością cieszą się również wesela w lipcu – mówi w rozmowie z „Wprost" Katarzyna Andrzejewska-Wietrzyk, wedding planner z agencji ślubnej Czary Marry.
Nasza rozmówczyni zwraca uwagę, że w ostatnich latach sezon ślubny wydłużył się nawet do października. Coraz częściej zdarzają się również wesela zimowe. – Pary decydują się na organizację wesela przed świętami, pomiędzy świętami a sylwestrem, czy po Nowym Roku. Takie uroczystości mają zupełnie inny klimat niż w sezonie letnim. Obserwuję też nieco większą frekwencję niż podczas letnich imprez, kiedy to jesteśmy w rozjazdach. Zimą tego czasu dla rodziny jest nieco więcej, chce się poimprezować z bliskimi. Organizując wesela w tym czasie staramy się wykorzystać potencjał świątecznego klimatu, niekoniecznie w dekoracjach, ale np. w smakach – mówi przedstawicielka agencji.
Wesele w tygodniu. Niższa cena, większa dostępność
Wesele poza sezonem generuje mniejsze koszty. Nieco zaoszczędzić można również organizując imprezę w tygodniu. – Zdarzają się wesela organizowane np. w poniedziałek. Przyznam, że nie widzę jakiejś wielkiej różnicy, jeśli chodzi o frekwencję. O danym weselu dowiadujemy się na ogół z dużym wyprzedzeniem. Jeśli zatem zależy nam, aby tam być, to mamy czas, by zorganizować np. dwa dni urlopu. Organizując wesele w tygodniu można sporo zaoszczędzić. Inną zaletą jest fakt, iż wymarzona sala weselna jest wówczas o wiele łatwiej dostępna niż w weekend, dotyczy to również większej dostępności innych wykonawców – mówi wedding planner.
Na terminie da się co nieco zaoszczędzić, ale jak wiadomo organizacja wesela to szereg innych kosztów. Ile dziś trzeba mieć pieniędzy, by w ogóle myśleć o zrobieniu takiej imprezy?– Wbrew pozorom nie jest na to pytanie łatwo odpowiedzieć, bo na ostateczną cenę wpływa bardzo wiele czynników, od liczby gości począwszy, po wybór formy wesela – są pary, które decydują się na uroczysty obiad, są wesela jednodniowe, są wesela z poprawinami – mówi nasza rozmówczyni.
Przedstawicielka agencji przyznaje, że wesele z wedding plannerem organizują pary, które liczą się z wyższymi kosztami.– Pojawiają się u nas klienci, którzy chcą stworzyć coś wyjątkowego, oryginalnego, więc te wesela są droższe niż wesela organizowane we własnym zakresie, choć nie jest to regułą. Słyniemy z naszych wesel na całym świecie, co potwierdzają zagraniczni goście –podkreśla Andrzejewska-Wietrzyk.
Impreza za pół miliona
Dopytywana o konkretne kwoty nasza rozmówczyni tłumaczy, że podawanie ich mija się z celem. – Niezależnie od tego jaką kwotę podam, doskonale wiem, że znajdzie się ktoś, kto powie, że jest w stanie zorganizować to za znacznie mniejsza sumę. Ktoś inny z kolei powie, że na organizację takiego wesela potrzeba znacznie więcej – przekonuje przedstawicielka agencji Czary Marry.
– Jeśli przychodzi do nas para i mówi, że chce zmieścić się w budżecie do konkretnej kwoty, a następnie opowiada o swoich preferencjach, to my jesteśmy od tego, by ocenić czy jest to realne, albo co trzeba zrobić, żeby się w tym budżecie zmieścić. Organizujemy wesela, gdzie budżet wynosi kilkadziesiąt tysięcy, ale są też wesela z budżetem na pół miliona i więcej. To tak jak z autem – można kupić samochód za kilka tysięcy, który będzie jeździł, ale nikogo dziś nie szokuje, że ktoś ma auto warte miliony. W tym wypadku wszystko zależy od preferencji pary. Wyznajemy zasadę „Sky is the limit" – dodaje.
Konkretne kwoty wskazuje nam Karina Ciosk-Komorowska z agencji ślubnej Spinki. Wedding planner przyznaje, że jej również zdarzało się organizować wesela z budżetem przekraczającym 500 tys. zł. – Zwykle pracuję na budżetach od 200 tys. zł w górę, często jest to 300, a nawet 500 tys. zł. Tyle pieniędzy na wesela przeznaczają moi klienci i nie są to te największe polskie budżety weselne – mówi „Wprost" Ciosk-Komorowska, podkreślając, że takie przyjęcia cieszą się wysoką jakością pod względem każdej z usług.
– Są to: usługa wedding plannera, organizacja i koordynacja wesela, usługa oprawy muzycznej ślubu i przyjęcia (raczej klienci nie wybierają DJ-a a prawdziwych muzyków grających w 100 proc. na żywo), usługa barmanów, baristów na najwyższym poziomie, usługi florystów, cukierników, firm oświetleniowych, a także fotografowie, filmowcy, atrakcje – wylicza nasza rozmówczyni.
Zorganizować wesele w...miesiąc
Ciosk-Komorowska przyznaje, że zdarzyło jej się zorganizować wesele w...pięć tygodni. – To było w trakcie pandemii w 2020 roku. Pierwotnie wesele miało się odbyć w Toskanii, przygotowywałam je przez niemal rok. Pandemia pokrzyżowała nam jednak wszystkie plany. Ustaliliśmy, że spróbujemy zorganizować je rok później, ale w połowie czerwca zadzwonił do mniej pan młody i zapytał, czy dałaby radę przygotować wesele u nich w ogrodzie 1 sierpnia, bo bardzo chcą się pobrać w tym dniu. Pomyślałam, że spróbuję, bo przecież i tak wszystkie planowane wtedy wesela zostały przeniesione na kolejny rok. Trzeba jednak było wszystko zrobić od nowa, sprawdzić dostępność różnych firm itd. Ostatecznie się udało – wspomina wedding planner.
– To są mity, że trzeba organizować wesele z dużym wyprzedzeniem. Jak pokazuje moje doświadczenie, wystarczy pięć tygodni. Nie trzeba tego robić z rocznym wyprzedzeniem, a nie daj Boże dwa lata. To jest dopiero katorga! – dodaje.
„Pieniądze najczęściej się nie zwracają"
Część wedding plannerów bierze na siebie kontakt z gośćmi. Co prawda zapraszanie bliskich leży w gestii pary, ale na zaproszeniu podany jest kontakt do organizatorów, by np. konsultować z nimi kwestie logistyczne. Katarzyna Andrzejewska-Wietrzyk przyznaje, że samych gości na weselach jest dziś mniej. – Z naszego, trwającego już blisko dekadę doświadczenia dostrzegam, że wesela są mniejsze. Najczęściej zgłaszają się teraz do nas pary organizujące imprezę na ok. 100 osób z czego ostatecznie dociera ok. 80 osób. Coraz rzadziej zdarzają się wesela na 250-300 osób. Myślę, że wynika to z faktu, że para młoda chce w tym najważniejszym dniu swojego życia zadbać o swój komfort, być w otoczeniu osób, które dobrze znają, które są im życzliwie – mówi wedding planner.
Duże znaczenie ma oczywiście również kwestia kosztów – mniej zaproszonych, to mniejsza kwota zapłaty za wesele. Przedstawicielka agencji Czary Marry zwraca jednak uwagę na koszty po stronie samych gości. W wielu wypadkach wpływają one na decyzję o rezygnacji z udziału w imprezie.
– Goście czują się zobowiązani do tego, by dać prezent parze młodej. Do tego dochodzą wydatki np. na sukienkę, czy nowy garnitur. Dostrzegam dziś większy niż wcześniej odsetek odmów z udziału w weselu – mówi nasza rozmówczyni. – Są sale weselne, gdzie obowiązuje minimalny próg jeśli chodzi o liczbę gości. Często dochodzi do takiej sytuacji, że pary młode płacą za puste miejsce, bo ostatecznie nie udało im się zebrać wymaganej liczby osób – dodaje.
Odnosząc się do kwestii słynnych „kopert" nasza rozmówczyni wskazuje, że pary znacznie częściej ubolewają nad tym, że ktoś z różnych przyczyn nie dotarł, niż nad tym, ile pieniędzy dany gość dał na prezent. – Pary najczęściej nie mają tutaj wielkich oczekiwań finansowych. Mają świadomość, że wesele to nie jest inwestycja. Nie ma co ukrywać, że pieniądze przeznaczone na organizację wesela najczęściej się nie zwracają – przyznaje Andrzejewska-Wietrzyk.
Helikopter, znany artysta...Atrakcje od młodej pary
Niemały koszt stanowią przygotowane przez młodą parę atrakcje, które mają wśród gości wzbudzić poczucie, że znaleźli się na wyjątkowej imprezie.
– Loty helikopterem, zrzucanie z helikoptera tysiące róż, wypuszczanie setek żywych motyli w czasie życzeń, przypłynięcie pod lokal łodzią – wylicza Karina Ciosk-Komorowska.
O przybyciu helikopterem na miejsce ceremonii mówi również przedstawicielka agencji Czary Marry. Część par zaprasza również znanych artystów. Obie rozmówczynie podkreślają jednak, że większości par nie zależy na zrobieniu „efektu WOW". – Moim zdaniem nie chodzi o to, aby z wesela robić cyrk i aby prześcigać się z innymi parami czy agencjami w ilości atrakcji i pomysłów. Mam wrażenie, że goście tego nie lubią, oni chcą po prostu dobrze się bawić, mieć możliwość porozmawiania z rodziną, z którą się dawno nie widzieli, posłuchać dobrej muzyki, zjeść coś pysznego, napić się znakomitych win czy drinków – mówi Ciosk-Komorowska.
Zdaniem Katarzyny Andrzejewskiej-Wietrzyk nie jest prawdą, iż wesele jest dla gości. – Wesele jest dla pary młodej, a goście są na weselu, aby celebrować z parą młodą jej wielki dzień – podsumowuje wedding planner.
Czytaj też:
Ksiądz powiedział młodej parze, ile wynosi „co łaska” za ślub. „Połowa tego, co wydajecie na alkohol”Czytaj też:
Obcy ludzie z internetu ratują wesela. Kim są „goście last minute”?