Najpierw pandemia, która zablokowała przemysł, załamała łańcuchy dostaw, a finalnie sparaliżowała handel. Następnie blokada Kanału Sueskiego spowodowana zakleszczeniem się kontenerowca Ever Given na blisko tydzień. Transport kontenerowy nie miał w ostatnim czasie łatwo. Mimo to największa firma z branży zaraportowała ogromne zyski.
Jednak wraz z powrotem gospodarek do normalności, nastąpiło zwiększone zapotrzebowanie na transport. Firmy nie tylko chciały sprzedać produkty wytwarzane na bieżąco, ale także te, które z powodu lockdownów zalegały w magazynach. Zyskali na tym nie tylko sprzedawcy, tacy jak Amazon, ale także firmy transportowe. Głównie największe z nich.
Najwięksi zyskali najbardziej
Maersk, czyli największy na świecie operator przewozów kontenerowych, poinformował o wynikach finansowych za drugi kwartał 2021 roku. Zysk przed odliczeniem podatków wyniósł 5,1 mld dolarów. Dla porównania rok wcześniej było to "jedynie" 1,7 mld dolarów.
Skąd taki wzrost? Nagłe zapotrzebowanie na transport kontenerowy po pandemii sprawiło, że firmy szybko dotarły do granicy swoich możliwości. Nie dało się przewieźć takich ilości towarów, jakich oczekiwał rynek. W związku z tym błyskawicznie zaczęły rosnąć stawki za miejsce w kontenerach. Dla przykładu przewiezienie 40-stopowego kontenera z Chin do USA kosztuje obecnie 20 tys. dolarów, czyli 500 proc. ceny z zeszłego roku.
Czytaj też:
Na morzach i oceanach też coraz drożej. Import pewnych towarów przestaje się opłacać