Fotowoltaika wymknęła się spod kontroli? Sieć tego nie wytrzymuje. Wytwórców czekają wyłączenia

Fotowoltaika wymknęła się spod kontroli? Sieć tego nie wytrzymuje. Wytwórców czekają wyłączenia

Fotowoltaika
Fotowoltaika Źródło: Materiały prasowe
Polski system energetyczny nie jest przygotowany na przyjęcie tak ogromnych ilości energii, jakie produkowane są z odnawialnych źródeł. Popularność OZE cieszy, ale produkowaną energią trzeba odpowiednio „zarządzać”. W przeciwnym razie już za kilka lat wszyscy będziemy płacić odszkodowania wytwórcom, którzy zostali nagle z sieci odłączeni i ponieśli z tego tytułu straty.

Firmy instalujące panele fotowoltaiczne (PV) opowiadają potencjalnym klientom o korzyściach, jakie odniosą z faktu posiadania ich na dachu. Zapewniają o dużych oszczędnościach i szybkim zwrocie poniesionych kosztów. To jedna strona posiadania instalacji. Wśród tych ciemnych możemy wskazać na rosnące przeciążenie sieci. System nie ma nieograniczonej przepustowości i w pewnym momencie przestanie przyjmować energię. Jak informuje serwis „Business Insider Polska”, krajowe sieci energetyczne doszły już do granic możliwości integrowania zielonych mocy. W efekcie w tym roku, gdy mocno wiało i świeciło słońce, operator po raz pierwszy w historii wyłączył z sieci część farm wiatrowych. Już za pięć lat takie redukcje mogą być na porządku dziennym.

Przekroczyliśmy punkt krytyczny

Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej, powiedział, że już w 2013 r. jego organizacja przeprowadziła dokładną analizę i okazało się, że problemy z podłączeniem mikroinstalacji fotowoltaicznych do sieci rozpoczną się po przekroczeniu 5 GW mocy zainstalowanej w tej technologii.

– Ten próg właśnie został przekroczony. To oznacza, że lokalnie, w miejscach, gdzie tych przyłączeń do sieci było więcej, po przekroczeniu dopuszczalnego poziomu napięcia instalacje PV będą automatycznie odłączane. I tak już się zdarza – przyznał.

Tomasz Sikorski, wiceprezes Polskich Sieci Energetycznych, ostrzega w rozmowie z „BI”, że branża musi być przygotowana na to, by drastycznie zmniejszać generację w źródłach konwencjonalnych w okresach szczytowej produkcji źródeł odnawialnych.

– Musimy być też gotowi do szybkiego przywracania generacji źródeł konwencjonalnych, by zastępować produkcję źródeł odnawialnych, traconą ze względu na warunki pogodowe. Główne wyzwanie stanowi przy tym ograniczona technologicznie elastyczność krajowego systemu. Jej aktualny potencjał coraz częściej jest na granicy wystarczalności, a w Poniedziałek Wielkanocny tego roku po raz pierwszy okazał się zbyt mały. Konieczne było zredukowanie generacji farm wiatrowych i wypłacenie rekompensat – wyjaśnił.

Energetycy szacują, że przy obecnym tempie wzrostu OZE już za niespełna pięć lat możemy mieć ponad 20 GW mocy zainstalowanej w tych źródłach. Konieczne jest więc uelastycznienie systemu, bo w przeciwnym razie wyłączenia zielonych instalacji mogą stać się normą. Takie odłączenie wiąże się z wypłatą rekompensat tym producentom energii elektrycznej, którzy utracą przychody z powodu czasowego ograniczenia ich produkcji na polecenie operatora. Analiza obecnych tendencji pokazuje, że w perspektywie kilku lat wysokość takich odszkodowań może sięgać nawet kilkuset milionów złotych rocznie.

Czytaj też:
Fotowoltaika będzie mniej opłacalna. Klienci chcą zdążyć przed zmianami

Źródło: Business Insider