Po tym, jak Ministerstwo Klimatu przedstawiło pomysł zmian w zasadach rozliczania nadwyżek wyprodukowanej energii z fotowoltaiki, klienci szturmują firmy montujące panele. Nie są to powiem kosmetyczne zmiany.
Fotowoltaika: co się zmieni
Dziś gospodarstwa domowe, które korzystają z przydomowej fotowoltaiki, nadwyżki wyprodukowanej energii elektrycznej oddają do sieci. W czasie, gdy panele nie pracują lub produkują zbyt mało prądu, klienci mają prawo do bezpłatnego odebrania do 80 proc. oddanej wcześniej energii.
Resort klimatu chce zmienić zasady gry. Proponuje, by właściciele paneli słonecznych, którzy wejdą na rynek od 2022 r., nadwyżki prądu sprzedawali firmom zajmującym się handlem energią. Minimalna cena wynosiłaby tyle, ile średnia cena sprzedaży prądu na rynku konkurencyjnym w poprzednim kwartale – w poprzednim było to 256,22 zł/MWh. Jako pierwsza informowała o tym „Rzeczpospolita”.
Dłuższe kolejki i wyższe ceny
Nie dziwi więc, że kto miał w planach zainstalowanie paneli, chce to zrobić jak najszybciej, by skorzystać z korzystnych zasad rozliczeń.
Money.pl zrobił porównanie kosztów w obecnym systemie i nowym. Przed zainstalowaniem paneli klient płacił za prąd ok. 3,5 tys. zł rocznie. Według obecnych zasad, już z instalacją, płacił jedynie 100 zł rocznie za przyłącze. Według nowych zasad, musiałby płacić już ok. 1,5 tys. zł rocznie.
Klienci nie powinni czekać nie tylko dlatego, że wydłuża się „lista kolejkowa”. Powodem jest również wzrost ceny systemów.
– To będzie półroczny boom instalacji. Rozwój fotowoltaiki był tak dynamiczny, bo korzyści były bardzo duże. Teraz to zostanie nieco ograniczone. To może być też problem dla firm, które z tego żyją. Po nowym roku zamówień na pewno będzie dużo mniej – powiedział Stanisław M.Pietruszko, prezes Polskiego Towarzystwa Fotowoltaiki.