Rosyjski bank centralny poinformował w czwartek o obniżeniu głównej stopy o 300 punktów bazowych do 11 proc. w skali roku. „Najnowsze dane tygodniowe wskazują na znaczne spowolnienie obecnego tempa wzrostu cen” – w ten sposób wyjaśniono powód tak znaczącej obniżki.
Jeśli wierzyć oficjalnym danym, w kwietniu inflacja w Rosji wyniosła17,8 proc. w ujęciu rok do roku.
Rosja. Tajne statystyki i dane o gospodarce
Bank przekonuje, że dzięki napływowiśrodków na depozyty w rublach oraz niskiej akcji kredytowej banków komercyjnych ryzyko wzrostu cen jest niewielkie. Bank odważnie prognozuje, że w 2023 roku inflacja nie przekroczy 7 proc., a w 2024 roku spadnie do 4 proc. Zwykli Rosjanie nie mają jak tego zweryfikować, bood końca lutego wiele wskaźników nie podlega publikowaniu – aby uniknąć niepokojenia narodu. Jako że w Rosji praktycznie nie ma niezależnych dziennikarzy, którzy mogliby domagać się niewygodnych dla władzy informacji lub nawet zdobywać je z wykorzystaniem jakiegoś podstępu, nie wiemy tak naprawdę, w jakim stanie jest rosyjska gospodarka.
Faktem jest, że pomimo obowiązujących od kilku tygodni sankcji, rosyjski budżet nadal zasilany jest pieniędzmi ze sprzedaży ropy i gazu. Z drugiej strony, to już tylko kwestia czasu, bo Unia Europejska ogłosiła terminy odejścia od rosyjskich surowców, a część krajów, jak Polska i Finlandia, zostały od nich odcięte.
Patrząc na to z jeszcze innej strony: silny rubel to w dużej mierze wynik efekt działań ze strony państwa. W marcu wprowadzono daleko idące ograniczenia w przelewach na zagraniczne rachunki (choć z czasem je poluzowano), nie wolno też fizycznie wywozić za granicę środków o wartości przekraczającej 10 tys. dolarów. Rosyjscy ekonomiści zorientowali się, że zbyt silna waluta to jednak też kłopot, bo obniża jej przychody ze sprzedaży gazu i ropy naftowej.
Bank zasugerował, że kolejna obniżka stóp jest możliwa na najbliższym posiedzeniu, które odbędzie się 10 czerwca.