Gazeta przypomina o zakończonym właśnie w Libanie postępowaniu w sprawie pływającej pod syryjską banderą „Laodicei”. Pod koniec lipca wpłynęła ona do portu w Trypolisie i na wniosek ukraińskich władz została aresztowana. Rosja utrzymywała, że statek płynął z ich kraju, ale Ukraińcy dowiedli, że jednostka wyszła w morza z portu na okupowanym Krymie. Przed tygodniem prokurator Ghasan Ujadat umorzył jednak śledztwo, utrzymując, że nie zostało popełnione przestępstwo. Następnego dnia opinię prokuratury podtrzymał prowadzący oddzielne postępowanie sędzia w Trypolisie. „Laodicea” została uwolniona i w czwartek udała się w stronę sprzymierzonej z Rosją Syrii.
Skąd niekorzystny dla Ukrainy wyrok?
Taki a nie inny finał sprawy to – jak wynika z ustaleń Dziennika Gazety Prawnej – efekt m.in. nacisków ze strony Rosji, jak i Syrii. Do sędziego w Trypolisie miały docierać delegacje z Damaszku i Moskwy, które miały nakłaniać go do podjęcia korzystnej dla nich decyzji. Ponadto firma Loyal Agro (jej własnością jest ładunek) twierdziła, że 10 tys. t mąki i jęczmienia, które znajdowały się w ładowni, pochodzi z Rosji, a „Laodicea” wypłynęła w rejs z portu Kawkaz w Cieśninie Kerczeńskiej. Tyle, że – jak pokazują dane MarineTraffic – ten rosyjski port jest w stanie obsłużyć statki o zanurzeniu do 5 m, zanurzenie „Laodicea” sięga 8 m.
Dokładna trasa statku jest trudna do ustalenia, gdyż jego kapitan na ponad tydzień wyłączył system automatycznej identyfikacji, który umożliwia śledzenie lokalizacji w czasie rzeczywistym (system został ponownie włączony dopiero po wpłynięciu do tureckiej cieśniny Bosfor). Oficjalnym powodem takiego postępowania miału być warunki wojenne i troska o bezpieczeństwo. Natasha Brown z Międzynarodowej Organizacji Morskiej przyznaje w rozmowie z dziennikiem, że kapitan statku może podjąć taką decyzję, jeśli uzna, że bezpieczeństwo jednostki może być zagrożone.
Gazeta zwraca również uwagę, że rosyjską wersję podważają materiały, które udostępniła mediom ambasada Ukrainy w Bejrucie. Na zdjęciach, które Kijów przekazał m.in. libańskiej prokuraturze, widać „Laodiceę” w porcie w Teodozji na anektowanym przez Rosję w 2014 r. Krymie. Statek sfotografowano w połowie lipca podczas załadunku. Władze w Bejrucie nie były jednak skore do uwzględnienia zdjęć w postępowaniu i przedłużano proces biurokratyczny, tak by dowody nie mogły zostać zweryfikowane przed upływem czasu przewidzianego na śledztwo. Ukraińskim dyplomatom chcącym pobrać próbki mąki ze statku początkowo nie pozwolono też wejść na pokład. Ambasador Ihor Ostasz otrzymał zgodę dopiero w dniu zakończenia śledztwa.
Dziennik podkreśla, że materiały do których dotarł potwierdzają, że wywóz zboża i mąki z terenów okupowanych ma charakter systemowy. Wskazano tu m.in. decyzję decyzja narzuconego przez Rosję mera Berdiańska Ołeksandra Saułenki z 7 maja, kontrasygnowaną przez rosyjskiego komendanta miasta Aleksandra Bardina, o ekspropriacji zboża z silosów firmy Połetechnika z miasta Połohy w obwodzie zaporoskim, a także decyzję szefa okupacyjnej administracji obwodu zaporoskiego Jewhena Bałyckiego z 17 maja. Bałycki nakazał „wprowadzenie zarządu tymczasowego” w sześciu spółkach z terenów okupowanych, w tym w Połetechnice. Gazeta zwraca uwagę, że znacjonalizował je w taki sam sposób, jak przed pięcioma laty sterowane z Moskwy samozwańcze Doniecka i Ługańska Republiki Ludowe przejęły węglowe spółki wydobywcze na Donbasie.
Apel by nie godzić się na rozładunek
Zboże jest następnie transportowane przejętymi przez Rosjan ciężarówkami z Berdiańska na Krym, zaopatrywane w dokumenty poświadczające rosyjskie pochodzenie i ładowane na statki. Zapisy GPS potwierdzające kursy ciężarówek znalazły się w materiale dowodowym przekazanym przez ukraińską prokuraturę władzom w Bejrucie. Własne postępowanie prowadzi też Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, która pod koniec zeszłego tygodnia podała, że Bałycki i Saułenko, a także wyznaczony przez Rosjan kierownik portu w Berdiańsku Wołodymyr Stelmaczenko są podejrzani o nielegalny wywóz 650 tys. t zboża z terenów okupowanych, wartego ponad 200 mln dol.
Ukraińscy dyplomaci przekonują zagranicznych partnerów, by przynajmniej nie godzili się na rozładunek statków ze zbożem. W ostatnim czasie udało się nie dopuścić do rozładunku co najmniej kilku jednostek w Egipcie, Libanie czy Turcji.
Czytaj też:
Banki mają problem z wycofaniem z Rosji. Powodem m.in. rubel