Czy finanse publiczne Polski są w tak złym stanie, jak twierdzi część polityków i ekonomistów? – Do ściany bardzo nam daleko. Ja się katastrofy nie spodziewam – powiedział w Rozmowie Piaseckiego na antenie TVN24 prof. Marcin Piątkowski, główny ekonomista Banku Światowego w Waszyngtonie.
Kryzys jest globalny. Problem ma nie tylko Polska
Prof. Marcin Piątkowski wyraźnie zaznaczył także, że sytuacja, w której znajduje się polska gospodarka, nie jest odosobniona. 0 Jest problem, ale to nie jest problem Polski. – Polska jest częścią globalnej gry. Wszyscy przeżywamy ten sam szok – inflacyjne tsunami, które uderzyło wszystkich. Wszyscy mają jakiś problem i Niemcy i Francuzi i Amerykanie. Trudno się dziwić, że sytuacja jest poważniejsza, gdy mamy do czynienia z jednym z największych kryzysów największych lat – ocenił główny ekonomista Banku Światowego.
Ekspert wymienił także czynniki, które wpłynęły na trudne położenie, w jakim znajdują się obecnie polskie finanse publiczne. – Inflacja, która jest pokłosiem tego, jak – w miarę dobrze – poradziliśmy sobie z pandemią, to wojna i rosnące jeszcze przed jej rozpoczęciem ceny gazu i energii elektrycznej, są też zmiany klimatyczne. Nawarstwiło się bardzo wiele rzeczy – powiedział.
„Nie będziemy mówić o katastrofie”
Prof. Marcin Piątkowski optymistycznie ocenił także perspektywy dla polskiej gospodarki. Jego zdaniem za rok będziemy rozmawiać o tym, że udało się wyjść z kryzysu obronną ręką. – Przeżyjemy ten kryzys. Jesteśmy małą łupinką na ogromnym, wzburzonym oceanie. Ta zima będzie trudna, ale już powoli wychodzimy z tego kryzysu. Myślę, że za rok nie będziemy mówić o katastrofie polskiej gospodarki, a o tym, że po raz kolejny udało nam się wyjść z kryzysu obronną ręką – ocenił
Ekonomista ocenił także działania Narodowego Banku Polskiego w kwestii polityki monetarnej, a także politykę fiskalną państwa.
– Zawsze trzeba się martwić o finanse publiczne, ale myślę, że daleko nam do katastrofy. Polityka fiskalna na pewno nie pomaga. Mamy duże deficyty i jest miejsce na to, aby ją bardziej zdyscyplinować. Polityka pieniężna zrobiła już bardzo dużo – powiedział Marcin Piątkowski.
– Trochę spóźniliśmy się z rozpoczęciem podnoszenia stóp procentowych. Ja też bym je trochę mocniej podniósł. Myślę, że można było dojść na ostatnim posiedzeniu do 7 proc. i wysłać bardzo mocny sygnał do Polaków, że NBP stanowczo będzie walczyć z inflacją – ocenił działania RPP.
Zdaniem ekonomisty skończył się już czas na podwyżki stóp procentowych. Kolejne podwyżki za bardzo schłodziłyby polską gospodarkę. – Dzisiaj jest już bardzo mało miejsca na podnoszenie stóp procentowych. To miejsce może nawet nie istnieje. Trzeba patrzeć na to, co się będzie działo w globalnej gospodarce. Polska gospodarka już bardzo szybko spowalnia. Mamy wszystkie sygnały pokazujące, że problem nadmiernego popytu bardzo szybko się rozwiązuje – uważa Marcin Piątkowski.
Polityka socjalna nie jest hojna
Ekonomista zwrócił także uwagę na bardzo ciekawy i przeważnie pomijany w debacie publicznej w Polsce fakt. Przypomniał, że wydatki na politykę socjalną w kraju nie są wcale wyjątkowo hojne w porównaniu z resztą Europy.
– Tarcze antyinflacyjne miały sens. W idealnym świecie one powinny trafić jednak wyłącznie do najbiedniejszych. W Polsce to się nie udało, ale nie poradziły sobie z tym także bardziej rozwinięte Niemcy. Czasami rząd działa w niedoczasie i rząd musi podejmować decyzje, które nie są optymalne – powiedział.
– Wydatki na politykę społeczną w Polsce wcale nie są hojne. Jesteśmy blisko średniej europejskiej. Można się zastanowić, czy wydatki na kolejne emerytury mają sens, Moim zdaniem są w dużym stopniu nieuzasadnione. Można dokonać ich przeglądu – ocenił Piątkowski.
Główny ekonomista Banku Światowego pokusił się także o ocenę tego, czy środki z KPO są Polsce niezbędne. – Tak. Utrata tych pieniędzy, to by był strategiczny błąd Polski. Myślę, że jeden z największych błędów transformacji ostatnich 33 lat. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie – dodał.
Czytaj też:
Stopy procentowe się utrzymują, ale raty kredytów mogą nieco spaść. Kluczowy jeden czynnikCzytaj też:
Wysokie stopy procentowe wystraszyły Polaków. Rekordowo niskie zainteresowanie pożyczkami