Czechy kierujące w tym półroczu pracami Unii również mają nadzieję na szybkie osiągnięcie porozumienia. Cytowany przez Polskie Radio czeski minister przemysłu i handlu Jozef Sikela, który prowadzi negocjacje, trzeba uzgodnić mechanizm, by nie dopuścić do powtórki drastycznych podwyżek cen gazu. – Oczekują tego od nas gospodarstwa domowe i biznes. Nie widzę powodu dla którego nie moglibyśmy dziś uzgodnić wspólnego stanowiska – podkreślał czeski minister.
Również unijna komisarz do spraw energii Kadri Simson uważa, że może zostać szybko osiągnięte. Dodała, że wymaga to jednak kompromisu ze strony każdego państwa członkowskiego.
Pierwotna cena, zaproponowana przez Komisję Europejską, to 275 euro za megawatogodzinę. Stanowczo sprzeciwiło się temu 15 krajów, w tym Polska, które od miesięcy domagały się wprowadzenia pułapów cenowych na błękitne paliwo. W ubiegłym tygodniu cena spadła do 160 euro. Teraz, w najnowszej propozycji, mowa jest o 188 euro.
Niemcy nie mają interesu w cenach maksymalnych
Największymi przeciwnikami wprowadzenia pułapów cenowych na gaz są Niemcy, które są w stanie dotować swoje firmy na poziomie, który jest nieosiągalny dla innych państw członkowskich. W rezultacie niemieckie firmy nie odczuwają skutków wzrostu cen i nie ograniczają produkcji, przejmują też zamówienia, których z powodu oszczędności nie mogą podjąć się firmy choćby w Polsce. Narusza to konkurencyjność. Niemców w sprzeciwie wobec cen maksymalnych wspierają Dania i Holandia. Aby przełamać impas, Czechy zapowiedziały głosowanie, by uzyskać zgodę większości krajów.
Czytaj też:
Koalicja kilkunastu państw przeciw Niemcom. Jest szansa na korzystne dla Polski rozwiązanie