Giełda warzyw i owoców w podwarszawskich Broniszach. Przy pobliskim markecie lub na parkingu przy stacji benzynowej ustawiają się kolejne osoby. W większości są to seniorzy, którzy chcą kupić większe ilości warzyw i owoców po znacznie niższych cenach niż w sklepach spożywczych. Błyskawicznie tworzą się kolejne małe grupki klientów, które dokonują wspólnych zakupów.
Klienci zbierają się w grupy, by taniej kupić warzywa i owoce
– Najpierw udajemy się po towary sprzedawane w mendlach, czyli po 15 sztuk. Kupujemy szczypior, dymkę, zieloną pietruszkę, botwinkę lub czosnek po 10 wianków — mówi 71-letni pan Edward, mieszkaniec warszawskiej Woli, który raz na dwa tygodnie jeździ na Bronisze.
– Później idziemy po włoszczyznę, kiszoną kapustę czy ogórki — dodaje. Na końcu robią duże zakupy, wybierają jabłka i pomidory w skrzynkach, buraczki czy ziemniaki w 15-kilogramowych workach. Klienci robią szybką zrzutkę, po zakupach dzielą towar dla każdego po równo.
– Teraz większe zakupy robię tylko w Broniszach. Dzięki temu omijam drożyznę – przekonuje. Emeryt zaznacza, że na jednorazowych zakupach zaoszczędził 60-70 proc. Za kilogram ziemniaków zapłacił po 1 zł. Na osiedlowym bazarze kosztują 2,5 zł/kg. Za jabłka płacił po 1 – 1,5 zł/kg. To jedna trzecia ceny na bazarze.
Tysiące ludzi jeździ na duże bazary. Dla nich cena jest najważniejsza
Podobnie zaczyna czynić coraz więcej klientów, którzy przez drożyznę muszą coraz mocniej zaciskać pasa. – Te ceny rujnują nasze portfele — dodają. Z kolei w każdą niedzielę tysiące osób robi zakupy na bazarze Olimpia, gdzie ceny warzyw czy owoców są nawet o połowę niższe niż sklepach, czy na bazarach.
Wysokie ceny, które od dłuższego czasu obserwujemy na rynku czy w sklepach potwierdzają najnowsze badania Santander Consumer Banku. Wynika z nich, że dla 84 proc. Polaków wzrost cen żywności jest najbardziej odczuwalny dla ich domowego budżetu. Rosnące ceny produktów i usług sprawiają, że aż 56 proc. respondentów rezygnuje z niektórych zakupów. Niemal połowa z nas – 46 proc., odkłada je na później — wynika z raportu.
Najwięcej osób narzeka na drogą żywność
Z zakupów żywności nie możemy zrezygnować. Dlatego też respondenci przyznają, że artykuły spożywcze to bezsprzecznie obszar, w którym wzrost cen jest dla nich najbardziej odczuwalny. Wiele osób kupuje najczęściej produkty w promocyjnych cenach, robi zakupy z kartką, by nie przepłacać lub kupuje wybrane artykuły na sztuki.
Dwie trzecie ankietowanych (67 proc.) wymieniło także opłaty i rachunki za media domowe. Narzekamy na drogą energię elektryczną, gaz czy ogrzewanie. Niemal co drugi badany (48 proc.) przyznał, że drogie paliwo w znaczący sposób odchudza jego portfel. Na kolejnych miejscach znalazły się wydatki na leki i suplementy (29 proc.), prywatne wizyty lekarskie i badania (27 proc.) czy wzrost rat kredytów (22 proc.).
– Wzrost cen jest dla nas najbardziej odczuwalny podczas codziennych zakupów, gdy za taki sam koszyk produktów przychodzi nam płacić coraz więcej. Zauważamy go również co miesiąc, kiedy musimy wydać znaczącą kwotę za zużywane w domu media – komentuje Tomasz Szwarc, dyrektor ds. finansowania z Santander Consumer Banku na łamach portalu wiadomoscihandlowe.pl.
Drożyzna wymusza na nas oszczędności. Rezygnujemy z wielu zakupów i usług
Z badania wynika, że rosnące ceny zmusiły ponad połowę ankietowanych (56 proc.) do rezygnacji z zakupu niektórych produktów bądź usług. Najczęściej rezygnują młodzi respondenci między 18. a 29. rokiem życia (87 proc. wskazań) oraz mieszkańcy wsi (64 proc.).
Drożyzna sprawiła, że w pierwszej kolejności rezygnujemy z wyjazdów turystycznych — takiej odpowiedzi udzielił niemal co drugi respondent (47 proc.). Co trzeci badany nie chciał wydawać pieniędzy na remonty (34 proc.), wizyty w restauracji (32 proc.) czy też na zakup elektroniki (31 proc.) bądź sprzętu AGD (29 proc.).
Czytaj też:
Papier toaletowy symbolem luksusu. Jest droższy od alkoholuCzytaj też:
Lawina wniosków od podatników. Miliony osób już odzyskały zwrot podatku