Lokalny bazarek na warszawskim Mokotowie. Od rana większość właścicieli stoisk rozmawia o truskawkach, o które też coraz częściej pytają klienci. Sprzedawcy opowiadają o procederze, z jakim spotkali się na największej giełdzie warzyw i owoców w podwarszawskich Broniszach.
Czy polskie truskawki pochodzą z Holandii? Sprzedawcy nie mają wątpliwości
Pojawiły się tam truskawki, które rzekomo mają pochodzić od polskich rolników. Cena w hurcie 30 zł/kg. Jeden ze sprzedawców nabył zarówno truskawki holenderskie jak i polskie. W detalu chciał je sprzedawać po 40 zł/kg. Truskawki szybko wzbudziły zainteresowanie kupujących.
Mężczyzna wycofał je ze sprzedaży, gdyż klienci chcieli robić zdjęcia jako ciekawostkę dostrzeżoną na bazarze. Następnie sprawdził i porównał rzekome polskie truskawki z holenderskimi. Jego zdaniem niczym się nie różniły, nawet w smaku były takie same.
„Truskawki mają posmak kwaśno-siarkowy”. To nie jest polski produkt
Zapytaliśmy sprzedawcę, czym różni się holenderska truskawka od polskiej. – Na oko nie widać różnicy. Zwykły klient nie będzie nawet świadomy, jaki produkt nabył — twierdzi nasz rozmówca. Sprzedawcy, zwłaszcza ci doświadczeni, mają jednak swoje sposoby na jej odróżnienie. – Trzeba dokładnie obejrzeć, porównać, dotknąć i spróbować jak smakują nasze i zagraniczne truskawki — dodaje.
Oferowana na giełdzie truskawka, która ma być polskiego pochodzenia, jest niesmaczna. Ma posmak kwaśno-siarkowy. Jest nierówna i brzydka. – To nie jest polska truskawka — przekonuje kolejny sprzedawca, który truskawkami handluje od dwóch dekad.
Sprzedawcy widzą ten proceder, ale nie chcą w nim uczestniczyć
Polskie truskawki pojawiły się na giełdzie w Broniszach i Poznaniu. Co ciekawe, nie ma ich w innych miejscowościach. Zdaniem naszego eksperta nie ma takich możliwości, aby tylko mazowieccy czy wielkopolscy rolnicy mieli polską truskawkę, a w innych regionach kraju ich nie było. – To nie jest krajowa truskawka — zapewnia. Jego zdaniem pierwsze polskie truskawki będą dostępne na rynku za tydzień, maksymalnie dwa tygodnie.
Podobne opinie słyszymy na pobliskich bazarach. – To są truskawki z przesypki. Sam widziałem, jak to robią — mówi jeden z właścicieli stoisk kiedy pytam, czy ma polskie truskawki. Zapewnia, że nikt z jego znajomych nie zdecydował się na ten proceder. – Nie możemy i nie chcemy oszukiwać klientów. Już i tak straciliśmy połowę z nich przez wysoką inflację i ceny — dodaje. W ofercie jest tylko grecka truskawka w cenie 16 – 18 zł/kg.
Informacje o „polskich truskawkach” wpłynęły na ceny zagranicznych owoców
Sprzedawcy zwracają też uwagę, by nie kupować truskawek po okazyjnych cenach. „Polskie truskawki” w hali na giełdzie kosztują 30 zł/kg, ale przed wejściem są oferowane w cenie 10 zł/kg. W środę rano jeden z handlarzy przekonywał, że truskawki pochodzą z jego plantacji. Takie same owoce pochodzące z Hiszpanii czy Grecji można nabyć w cenie 70 zł za skrzynkę, czyli 7 zł/kg.
Kupcy nie kryją złości. Już same wiadomości o bardzo drogich, ale fałszywych krajowych truskawkach znacząco wpłynęły na ceny zagranicznych produktów. W poniedziałek za te same owoce sprzedawcy płacili 5,5 zł/kg. W środę zagraniczne truskawki podrożały o 1,5 zł na kilogramie.
Czytaj też:
Majówka na kredyt. Biorą pożyczki, by jechać do ZakopanegoCzytaj też:
Jak zarobić na swoim hobby? Polacy lokują kapitał w inwestycje alternatywne