Już za kilka miesięcy Państwowa Inspekcja Pracy zyska nowe uprawnienia. Po kontroli w firmie będzie mogła przekształcić umowy cywilnoprawne w umowy o pracę, jeśli stwierdzi, że są ku temu podstawy. Chodzi o sytuacje, gdy zamiast klasycznego etatu firma zatrudnia kogoś w oparciu o umowę zlecenie, o dzieło, czy też „pracownik” wystawia faktury w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej. Do tej pory kwestie te rozstrzygał sąd pracy, teraz zrobią to urzędnicy, których liczba wzrośnie dzięki dodatkowym funduszom pochodzącym rzecz jasna z podatków płaconych przez objętych kontrolą.
Można przyznać, że przez te wszystkie lata polskiego kapitalizmu umowy dotyczące pracy wyglądają u nas dziwacznie. W jednej korporacji, przy sąsiednich biurkach siedzą ludzie, z których jeden to etatowiec, drugi pracuje na umowę zlecenie, trzeci wytwarza dzieło, a kolejny to już jednoosobowy przedsiębiorca na tzw. działalności. Robią w zasadzie to samo, ale płacą inne podatki, inaczej u nich z ubezpieczeniem zdrowotnym i składkami na emeryturę. Można by się tego czepiać, domagać uregulowania, gdyby kogoś to krzywdziło. Tymczasem, tak jest właśnie wszystkim na rękę. Swoboda umów w najlepszej postaci. Pogardliwe nazywanie umów innych, niż te o pracę – „śmieciówkami” jest mocno nie na miejscu.
Nie ma więc racji Główny Inspektor Pracy Marcin Stanecki, gdy głosi, że zmiany „zapewnią lepszą ochronę osób świadczących pracę w Polsce przed nieuczciwym traktowaniem i wyzyskiem”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.