Była prezes ZUS, posłanka SLD Anna Bańkowska przyznała, że spodziewała się, iż Komorowski podpisze ustawę. - Spodziewałam się podpisania, bo nie wyobrażałam sobie, że w sytuacji, kiedy rząd tak bezalternatywnie w zmniejszeniu składki do OFE widzi szansę na poprawę relacji długu do PKB, prezydent zdecyduje się nie podpisać tej ustawy - podkreśliła Bańkowska. Jej zdaniem, w sprawie zmian w systemie emerytalnym rząd postawił wszystkich "pod ścianą".
Posłanka Sojuszu powiedziała również, że ma niesmak po pracach nad tą ustawą. - Ja w ogóle mam niesmak po tej całej pracy nad zmianami w OFE okrzykniętymi reformą, a wiadomo, że tutaj rzecz nie szła o zreformowanie systemu, tylko o zmniejszenie wydatków budżetu państwa. Także bez zaskoczenia, z takim niesmakiem, że skrywano w pewnym momencie to, że się idzie do celu bez względu na formę - zaznaczyła Bańkowska. Posłanka SLD dodała, że konsultacje w sprawie zmian w systemie emerytalnym były pozorne, tak jak pozorne było również rozpatrywanie poprawek, które do projektu ustawy zgłosił klub SLD. - To była gra pozorów - dano nam szansę się wypowiedzieć, napracować, złożyć poprawki, a jak przyszło co do czego, to bezdyskusyjnie je odrzucano - podkreśliła była prezes ZUS. Bańkowska przypomniała, że podczas głosowania w Sejmie w sprawie zmian w OFE klub SLD wstrzymał się od głosu, między innymi dlatego właśnie, że sejmowa większość nie poprała poprawek Sojuszu.
Sojusz proponował, by osoby urodzone po 31 grudnia 1980 r. odprowadzały 5 proc. składki do OFE, a nie, jak chce rząd - 2,3 proc. Inna propozycja SLD miała umożliwić powrót do ZUS osobom urodzonym w latach 1949-1968, które - w chwili wejścia w życie reformy emerytalnej - mogły zdecydować, czy chcą oszczędzać w OFE, czy też nie.
PAP, arb