Trzeba pozbyć się gotówki

Trzeba pozbyć się gotówki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prof. Remigiusz Kaszubski 
O perspektywach obrotu bezgotówkowego, o tym, kto lubi gotówkę, a kto widzi korzyści z jej wyeliminowania, mówi prof. Remigiusz Kaszubski, dyrektor w Związku Banków Polskich.
Dlaczego rządowi od kilku lat nie udaje się przyjąć strategii rozwoju obrotu bezgotówkowego?

Program zaproponowany przez ZBP, NBP i Koalicję na rzecz Obrotu Bezgotówkowego i Mikropłatności zawiera w sobie wiele elementów, które wymagają wiele dyscypliny po stronie jego realizatorów, w tym administracji rządowej. W programie są bowiem kwestie czasem wymagające nakładów, ale są i takie, do rozwiązania których potrzeba decyzji politycznych. I to jest bardzo bolesna sprawa, zwłaszcza przed wyborami. W dokumencie pt. „Strategia rozwoju obrotu bezgotówkowego" są zapisy, które w pewnych kręgach społecznych mogą być niepopularne. Część przedsiębiorców preferuje bowiem obrót gotówkowy i to z tych samych powodów, dla których nie wydają paragonów fiskalnych. To jest oszukiwanie państwa.

Ale państwo nie powinno się temu poddawać, powinno raczej znaleźć motywację do wprowadzania obrotu bezgotówkowego jako sposobu zwalczania oszustw...

Oczywiście. Jeśli jednak spotykamy się z argumentem jednego z ministerstw – dodajmy, że nie Ministerstwa Finansów – że dopiero kwota 15 tys. euro i wyższa jest przyjmowana jako granica obowiązkowej transakcji bezgotówkowej, to widać, że mamy problem. Dla mnie przedsiębiorca poruszający się z gotówką do 60 tys. zł to raczej wariat niż ktoś odpowiedzialny. Ale być może niektórzy wysocy rangą urzędnicy tak wyobrażają sobie codzienność polskiego przedsiębiorcy i uważają ją za właściwą! Aczkolwiek w przypadku właścicieli firm nie bez znaczenia są obciążenia publicznoprawne, nadal za wysokie, i to jest jedna z przyczyn, dla których niektórzy przedsiębiorcy uciekają w gotówkę i szarą strefę.

I wszyscy na tym tracimy...

Łatwo wskazać, ile państwo traci pieniędzy, utrzymując uprzywilejowanie obrotu gotówkowego, szczególnie że wszystkie szacunki i analizy jednoznacznie wskazują na pozytywny wpływ obrotu bezgotówkowego na gospodarkę i walkę z szarą strefą. Zresztą przykład elektronicznego rocznego PIT-u dowodzi, że to głównie media rozpropagowały to rozwiązanie. Nie przypominam sobie ani jednego istotnego wystąpienia poważnego przedstawiciela rządu, z którego jasno by wynikało, dlaczego to dobre rozwiązanie i czemu warto z niego korzystać. Podobnie rzecz ma się z podpisem elektronicznym – tam, gdzie nie ma nacisku, jest po staremu. To samo dotyczy płatności bezgotówkowych w kasach urzędów.

Czy program obrotu bezgotówkowego może zostać uchwalony dopiero przez nowy rząd?

Tutaj pojawia się kolejny i zasadniczy problem. Program był pisany przed dwoma laty, przez ten czas nie udało się nadać mu statusu rządowej strategii, co sprawia, że dokument powoli się dezaktualizuje – za chwilę może się okazać, że jego uchwalenie i tak w niczym nam nie pomoże. Zakładaliśmy, że wdrożony o czasie, pozwoli do 2015 roku przenieść do obrotu bezgotówkowego do 50 proc. płatności – dziś wiadomo, że w obecnej sytuacji ten cel jest nieosiągalny. We Francji są ustawowe ograniczenia wielkości gotówkowego zakupu dóbr, na Węgrzech niedopuszczalna jest gotówkowa wypłata wynagrodzeń dla administracji, itp. Pamiętajmy, że tylko obrót bezgotówkowy najskuteczniej rejestruje operacje finansowe, a administracja publiczna musi być w tym zakresie transparentna.

W dyskusjach na najwyższym szczeblu padał wspomniany przez Pana problem oceny obrotu bezgotówkowego jako rozwiązania służącego tylko interesom banków...

Należy przypomnieć, skąd w ogóle wziął się pomysł zbudowania strategii rozwoju obrotu bezgotówkowego. Nie wymyśliły go banki. To do nich zgłosili się ludzie z samorządów miejskich, z dużych i małych firm, którzy powiedzieli, że jest on dla nich dobry i chcą jego rozwoju. Na tej podstawie środowisko bankowe przygotowało różne badania i analizy – regionalne i na poziomie państwa. Wniosek był jeden: należy się tym zająć i wzmocnić obrót bezgotówkowy jako opłacalny dla wielu środowisk i dla całego państwa. Banki tego chcą, bo i dla nich obsługa gotówki jest droższa niż obrót bezgotówkowy.

Przecież każdy, kto idzie do banku, natychmiast widzi, ile kosztuje go np. pobranie gotówki w kasie, a ile w bankomacie, ile musi zapłacić za przelew w oddziale, a ile w internecie itd.

Kto chce płacić więcej za swoje operacje, chodzi do banku, a kto chce płacić mniej – używa narzędzi obrotu bezgotówkowego. Podobnie jest z przedsiębiorcami. W firmach, które chcą być przejrzyste i uczciwie płacą podatki, narzędzia bankowości korporacyjnej, w tym płatności bezgotówkowe, są powszechnie używane. Bo to się po prostu opłaca. Dlatego żałuję, że ta strategia nie uzyskała dotychczas rządowej akceptacji. Jednocześnie cieszę się, że program rozwoju obrotu bezgotówkowego stał się elementem publicznej dyskusji.

Uciekając od wyborczych konotacji, proszę powiedzieć, kto według Pana jest zwolennikiem, a kto przeciwnikiem obrotu bezgotówkowego?

Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Co do zasady – za obrotem bezgotówkowym opowiadają się duże miasta i młodzi ludzie, niezależnie od miejsca zamieszkania. Przeciw są małe miasta i wsie reprezentowane przez osoby starsze oraz ludzie gorzej wyedukowani, mający nieprzyjemne doświadczenia, np. księgowa dużej firmy, której przytrafiła się stresująca sytuacja związana z kartą płatniczą i która z tego powodu do tej pory nie ufa takiej formie rozliczeń. Ciekawa jest wieś. Młodzi są bardzo za, bo odległości do banku są spore, a zakupy na odległość wygodne itp. Zakładam, że obrót bezgotówkowy będzie ewoluował bez względu na postępowanie rządu. Najważniejsza będzie presja konsumentów na wygodne dla nich rozwiązania. Do tego dochodzi wymiana pokoleniowa. A banki nadal będą dostarczać klientom kolejne wygodne i bezpieczne narzędzia, owoce postępu technologicznego.

Jak zatem przekonać do obrotu bezgotówkowego jeszcze nieprzekonanych?

Trzeba przedstawiać zarówno korzyści, jak i koszty. Edukować tyle, ile się da, a potem wprowadzać te nowe instrumenty obrotu bezgotówkowego. Wszyscy z czasem zauważą, że świat bez gotówki jest po prostu tańszy.

ROZMAWIAŁ: SŁAWOMIR CIEŚLIŃSKI