Z początkiem lipca niemieccy socjaldemokraci odtrąbili sukces. Po niemal dziesięciu latach negocjacji udało się uchwalić w Bundestagu ustawę wprowadzającą płacę minimalną. Od 2015 r. najniższa stawka będzie wynosiła 8,5 euro w sektorach dotąd nieobjętych tzw. porozumieniami branżowymi (czymś w rodzaju polskich układów zbiorowych), a od 2017 r. w całej gospodarce. Za ustawą głosowali zgodnie przedstawiciele wielkiej koalicji, zarówno z SPD, jak i CDU/CSU. Wstrzymało się niewielkie ugrupowanie Lewica, które przypisuje sobie inicjatywę wprowadzania nowego prawa, ale postulowało stawkę 10 euro za godzinę.
Na tej zmianie skorzystają głównie pracownicy nisko płatnych usług, w znacznej mierze wykonywanych przez imigrantów i osoby o ograniczonych kwalifikacjach. Nowe przepisy nie będą dotyczyły bezrobotnych wracających do pracy, praktykantów i pracowników sezonowych. Rewolucji więc nie będzie, ale Niemcy są przekonani, że uchroni to ich przed tzw. dumpingiem socjalnym, o który oskarżani są głównie pracownicy z biedniejszych krajów, i choć po części pozbawi argumentów rosnącą w siłę, jawnie neonazistowską Narodowodemokratyczną Partię Niemiec.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.