Wszystko jest gotowe. Mamy zabezpieczone pozwolenia na budowę, decyzje środowiskowe i cały biznesplan. Chcemy wybudować farmy wiatrowe o mocy 280 MW. Ale tak jak cała branża czekamy na rozwój sytuacji – żali się Zbigniew Prokopowicz, prezes Polenergii, pierwszej polskiej prywatnej grupy energetycznej. – Nastroje są bardzo kiepskie. Nie wiemy, co będzie dalej. Wszyscy producenci wstrzymują oddech – mówi Michał Batogowski, właściciel warszawskiej firmy Pro Futuro, która w ciągu 11 lat postawiła w kraju 160 instalacji wiatrowych. Polska energetyka wiatrowa przeżywa kryzys. Wszystko przez półroczne opóźnienie we wprowadzeniu nowego systemu dopłat dla producentów zielonej energii. Przepisy miały obowiązywać od początku tego roku, ale zaczną funkcjonować dopiero od 1 lipca. A to i tak optymistyczny scenariusz. Do tej daty żaden inwestor nie wbije łopaty pod budowę nowej farmy wiatrowej w Polsce. Przed Unią Europejską zobowiązaliśmy się, że do 2020 r. 15 proc. energii wytwarzanej w Polsce będzie pochodzić z odnawialnych źródeł. Dzisiaj mało kto już wierzy, że dobrniemy do tego wyniku.
ZIELONY ROLLERCOASTER
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.