Nowe informacje w głośnej sprawie Wirecard. Jak podaje Bloomberg, o nieprawidłowościach w firmie wiedział niemiecki minister finansów Olaf Scholz. Jak podaje agencja, informacje na ten temat dotarły do niego już w lutym 2019 roku, czyli na półtora roku przed audytem EY, który ujawnił nieprawidłowości w finansach firmy.
Ministra finansów poinformował niemiecki watchdog finansowy BaFin. Jak informuje Bloomberg, minister Scholz na razie zaprzecza wszelkim powiązaniom ze skandalem.
Prezes aresztowany
Markus Braun, były prezes firmy, który został aresztowany pod koniec czerwca, został oskarżony o przeprowadzanie fikcyjnych transakcji, co wpłynęło na znaczne zawyżenie obrotów firmy. To znowu miało sprawić, że spółka będzie dużo bardziej atrakcyjna dla inwestorów, którzy chętniej kupią akcje. Zdaniem śledczych, nakręcanie sztucznych obrotów wpływało także pozytywnie na odbiór firmy przez klientów. W skrócie, poprzez nieistniejące transakcje, do firmy trafiało dużo więcej pieniędzy z rynku.
Zniknęła 1/4 gotówki
Aferę rozpoczął audyt firmy EY zakończony 18 czerwca, firma stwierdziła, że nie zaakceptuje raportu finansowego spółki Wirecard, gdyż na jej kontach brakuje... 25 proc. deklarowanego kapitału. Audytorzy nie mogli się doszukać blisko 2 mld euro w gotówce. Szybko doszli do wniosku, że środki ten nigdy nie istniały.
Wirecard była w ostatnich latach liderem wśród instytucji z sektora finansowego. W 2018 roku firma prowadzona przez Brauna podała zyski w wysokości 2 mld euro, czyli cztery razy większe, niż w 2013. Cena akcji osiągnęła wtedy rekordową cenę 190 euro za sztukę. Spółka na liście 30 najbogatszych firm w Niemczech zdetronizowała Commerzbank. Była wtedy warta 24 mld euro. Obecnie przedsiębiorstwo wyceniane jest na 1,7 mld euro, a spadki na giełdzie trwają.