Wprowadzenie do polskiego systemu prawnego emerytur stażowych obiecał w ostatniej kampanii wyborczej prezydent Andrzej Duda. Rozbudził nadzieję tej części społeczeństwa, która z jakichś powodów nie chce pracować do 60. (kobiety) lub 65. roku życia (mężczyźni), lecz pragnie zakończyć aktywność zawodową wcześniej. Choć prezydent Duda uzyskał reelekcję, nie podjął żadnych konkretnych działań w sprawie emerytur stażowych. Gdy pojawił się projekt społeczny ustawy, odesłał go do Rady Ministrów, choć przecież mógł zainicjować proces ustawodawczy (to jedna z jego prerogatyw).
Po miesiącach milczenia Andrzej Duda wrócił jednak do tematu i przekazał, że odbył rozmowę na temat emerytury stażowejz prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Gertrudą Uścińską.
– Wczoraj rozmawialiśmy na temat z prezes ZUS Gertrudą Uścińską i nie mam żadnej wątpliwości, że ten temat musi się pojawić w debacie publicznej. Zobowiązałem się do tego i muszę go podjąć teraz, w drugiej kadencji – tłumaczył prezydent.
Każdy rok pracy to wyższa emerytura
OPZZ zaproponował, żeby wymagany staż wynosił 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn. Po tym czasie ubezpieczony mógłby zacząć pobierać świadczenie, a gdyby uzbierany kapitał nie wystarczał nawet na minimalną emeryturę, państwo dopłacałoby różnicę – wyjaśnia Interia.
Swój projekt przedstawi również „Solidarność”. Prezentacja projektu ma nastąpić 25 maja, później zacznie się zbieranie podpisów poparcia – informuje „Rzeczpospolita”. "Solidarność" postuluje taką samą długość okresów składkowych jak OPZZ, ale przejście na emeryturę stażową uzależnia od zebrania kapitału emerytalnego, który pozwoliłby na pobieranie co najmniej emerytury minimalnej (dziś to 1250 zł brutto).
Przy tam krótkim okresie pracy comiesięczne świadczenie i tak byłoby bardzo niskie, co może wpędzić „młodych emerytów” w bardzo trudne położenie finansowe. Wysokość świadczenia jest pochodną dwóch czynników: liczby lat składkowych i zgromadzonego kapitału. Każdy rok pracy to dodatkowe pieniądze na emeryturze, wobec czego eksperci (a niebawem także rząd) zachęcają Polaków do jak najdłuższej aktywności zawodowej. Emerytury stażowe stoją w kontrze do tych zabiegów.
Emerytury stażowe uderzą w ZUS
Wczesne przejście na emeryturę mogłoby nie tylko uderzyć w finanse samych ubezpieczonych, ale i wydolność Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Zanim wypłaci on świadczenie, musi przecież zostać zasilony składkami wpłacanymi przez pracujących. Im mniej osób pracuje, tym mniejsze wpływy do kasy. W sytuacji starzejącego się społeczeństwa każdy wpłacający jest na wagę złota.
– Osoby schodzące z rynku pracy przestają odprowadzać składki ZUS, za to ZUS realizuje więcej wypłat. To większe koszty dla systemu emerytalnego i większe dopłaty z budżetu z innych podatków, a docelowo – konieczność ich podniesienia – zwrócił uwagę w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Antoni Kolek z Pracodawców RP.
Lewica nie odrzuca pomysłu emerytur stażowych, ale przekonuje, że należy go połączyć z emeryturą minimalną, która wynieść miałaby 1600 zł i podlegać waloryzacji.
Emerytury stażowe w Nowym Ładzie
„Rz” ustaliła, że Prawo i Sprawiedliwość nie poruszy kwestii emerytur stażowych w Polskim Nowym Ładzie, czyli zapowiadanym od tygodni wielkim programie społeczno-gospodarczym. Jego prezentacja sukcesywnie jest przekładana na coraz to bardziej odległe terminy. Nadal nie znamy daty prezentacji dokumentu, politycy przekonują jedynie tajemniczo, że „nastąpi to już wkrótce”. Powodem przesuwania prezentacji są spory wewnątrz koalicji Zjednoczonej Prawicy.
Tak czy inaczej, Nowy Ład ma obejmować również postanowienia w kwestiach emerytalnych. Czy potwierdzi się, że nie ma tam żadnych rozwiązań zbliżonych do koncepcji emerytur stażowych – dowiemy się zapewne jeszcze w maju.