Wczoraj byliśmy świadkami zeznań prezesa Powella w Senacie, który powtórzył, że wymogi dotyczące taperingu zostały w dużej mierze spełnione, ale przewodniczący FOMC dodatkowo podkreślił, że rynek pracy jest jeszcze daleki od stanu pełnego zatrudnienia. Od ubiegłej środy jednak rynek skupia się na listopadzie. Jest bowiem prawdopodobne, że będzie to posiedzenie przełomowe. Dużo jednak będzie zależeć od raportu NFP za wrzesień, który poznamy 8 października.
Z pewnością wszyscy urzędnicy amerykańscy widzą co dzieje się na rynku surowców. Mowa tu głównie o cenach energii, których zawrotna dynamika wzrostu powoduje obawy o inflację. Wysokie ceny surowców i w konsekwencji energii mogą w pewnym momencie niekorzystnie wpływać na ożywienie gospodarcze.
Szczyt koniunkturalny już za nami
Zwróćmy uwagę, że globalna gospodarka ma już za sobą szczyt koniunkturalny. Zwróćmy uwagę na spadające wskaźniki PMI i ISM. Sytuacja energetyczna podkopuje zasadność tezy (wyznawanej przez przedstawicieli głównych banków centralnych na świecie), że presja cenowa ma charakter przejściowy. Taki stan rzeczy nie jest korzystny również dla wielu rynków wschodzących i ich banków centralnych. Mówiąc delikatnie – obraz staje się coraz bardziej skomplikowany. Niektóre instytucje od pewnego czasu znajdują się w fazie cyklu podwyżek stóp.
Pamiętajmy, że pandemia nadal stanowi ryzyko dla ożywienia gospodarczego. Zwróćmy również uwagę, że zbyt restrykcyjna polityka monetarna może zdławić ożywienie. Wszystko to sprawia, że aktualne środowisko nie jest sprzyjające dla walut rynków wschodzących, które znalazły się aktualnie pod dużą presją.
Oprócz kryzysu energetycznego świat również patrzy na to, co zrobią politycy amerykańscy w sprawie limitu zadłużenia. Przypomnijmy, że kłótnia pomiędzy Republikanami a Demokratami trwa. W poniedziałek został odrzucony projekt ustawy, który zapewniłby przejściowe finansowanie rządu federalnego od 1 października do 3 grudnia 2021. Tematem spornym jest program socjalny o wartości 3,5 bln USD.
Wczoraj sekretarz skarbu Janet Yellen ostrzegła, że od 18 października USA nie będą w stanie obsługiwać swojego zadłużenia. Była szefowa Fed ostrzegła również przed katastrofalnymi konsekwencjami, które grożą Stanom Zjednoczonym w przypadku, gdyby Kongresowi nie udało się podnieść lub zawiesić ustawowego limitu zadłużenia w czasie krótszym niż 3 tygodnie. Padły słowa „recesja gospodarcza” oraz „kryzys finansowy”.
Złoty nadal się osłabia
Wszystkie te czynniki globalne powodują, że złoty osłabia się. Dziś nad ranem EUR/PLN urósł do poziomu 4,6380 z 4,5890. To daje przecenę o niespełna 5 groszy w bardzo krótkim czasie. PLN jest najsłabszy do euro od marca tego roku. Z pewnością nie pomaga bardzo gołębia retoryka NBP, która w pierwszej kolejności była zalążkiem ostatniej fali deprecjacyjnej. Polityka monetarna w naszym kraju jest najbardziej akomodacyjna w regionie.
W czwartek prawdopodobnie w Czechach zostaną podniesione stopy (być może nawet o 50 pb.). To może stanowić dodatkowy czynniki powodujący mniejszą atrakcyjność naszej waluty. W piątek poznamy wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych za wrzesień. Wysokie odczyty mogą pozytywnie wpłynąć na wycenę PLN, choć jeśli tryb risk-off na globalnych rynkach utrzyma się, o znaczną aprecjację będzie trudno.
Czytaj też:
Chaos na rynkach. Ceny energii i ropy, dług USA oraz chiński deweloper straszą inwestorów