NBP zaskoczył rynek i podniósł stopy procentowe. Główna (referencyjna) została podniesiona o 40 pb. do poziomu 0,5 proc. To pierwszy wzrost kosztu pieniądza od 2012 roku. Decyzja z ekonomicznego punktu widzenia jest dobra dla gospodarki. Martwi jednak fakt, że ruchy RPP są mało przewidywalne dla rynku. To podważa wiarygodność Narodowego Banku Polskiego. Forward guidance nie jest najmocniejszym narzędziem, które w swojej palecie posiada bank centralny.
Decyzja NBP zaskoczyła analityków oraz cały rynek. Głosy o podwyżkę stóp procentowych pojawiały się do tej pory regularnie w szeregach RPP. Jednak cały czas frakcja jastrzębi nie miała wystarczającej siły. W minionym tygodniu zaskakująca była treść minutek RPP z ostatniego posiedzenia. Pojawił się wniosek o podwyżkę stóp aż o 190 pb., który został jednak odrzucony. Zmiana retoryki NBP zaskakuje tym bardziej, że od ostatniej konferencji prasowej prof. Glapińskiego (na której zostały wykluczone podwyżki w najbliższym czasie), minął zaledwie miesiąc.
Pytanie brzmi, co tak naprawdę się stało, że decyzja zapadła tak nagle. Dlaczego bank centralny nie chciał poczekać do projekcji listopadowych, o których często wspominał i traktował je jako wyznacznik przyszłego kursu polityki monetarnej. Zaskakujący jest również fakt, że w niemalże każdym wystąpieniu (ostatnio na Kongresie 590) przewodniczący RPP podkreślał niezależność instytucji od rządu, banków komercyjnych, zagranicznego kapitału czy międzynarodowych korporacji. Wyjątkowo dużym zbiegiem okoliczności jest fakt, że wczoraj Premier Morawiecki na szczycie UE w Słowenii wypowiedział się na temat inflacji i wyraził nadzieje na działania NBP w tej materii. Ale zostawmy politykę. Być może do siedziby NBP dotarł głos społeczeństwa o szalejącej „drożyźnie” i tak naprawdę wzrost cen towarów i usług jest znacznie wyższy od szacunków GUS-u.
Złoty czeka na konferencje Adama Glapińskiego
Jeśli chodzi dalszy kurs złotego, bardzo dużo będzie zależeć od dzisiejszej konferencji prasowej prof. Glapińskiego, która jest zaplanowana na 15:00. Jeśli podwyżka zostanie opisana jako jednorazowy (lub ograniczony) krok kalibracyjny mający na celu odreagowanie wsparcia pandemicznego, to wówczas można oczekiwać, że złoty wymaże po części ten duży ruch aprecjacyjny. Oznaczałoby to, że NBP chce wrócić ze stopami do poziomu 1,5 proc. sprzed kryzysu COVID-19. Jeśli natomiast przesłanki okażą się takie, że ryzyka inflacyjne poszły mocno w górę i zostanie to dobitnie zaznaczone, wówczas rynek walutowy zacznie wyceniać cały cykl podwyżek nawet do poziomu 2,5 – 3 proc. w dalszym horyzoncie czasowym.
Forward guidance to komunikacja banku centralnego z rynkiem. Instytucja z odpowiednim wyprzedzeniem informuje, jak zamierza w przyszłości kształtować swoją politykę pieniężną. Dotyczy to poziomu stóp procentowych, ale również prowadzonego programu skupu aktywów. Zostało to wymyślone, aby uniknąć dużych zaskoczeń, a przez to, aby wyeliminować podwyższoną zmienność na instrumentach rynku finansowego. Chodzi o przewidywalność i stabilność.
Rada Polityki Pieniężnej zaskoczyła rynek
NBP często podkreślał, że bliżej mu do banków centralnych krajów rozwiniętych (EBC, Fed) i to na nich wzoruje swoje działania. Decyzje banku Węgier czy Czech nie stanowiły do tej pory żadnego benchmarku. Różnica polega jednak na tym, że Fed oraz EBC komunikują się z rynkiem w dużo lepszy sposób. Na naszym podwórku przepływ informacji jest co najmniej dostateczny. Być może to i tak wygórowana ocena. Nieoczekiwana decyzja NBP powoduje, że w przyszłości trudniej będzie samymi komunikatami wpływać na oczekiwania rynku.
Dla przeciętnego kowalskiego podwyżka stóp z pewnością coś zmienia. Nie ma co liczyć na nagły wzrost oprocentowania lokat. Większość banków jest nadpłynna, co oznacza, że nie musi konkurować o pieniądze ludzi. Wzrosną zapewne raty kredytów hipotecznych i zmniejszy się zdolność kredytowa potencjalnych klientów. Dla rządu podwyżka stóp to oczywiście wzrost obsługi długu państwa. W dłuższej perspektywie, jeśli zobaczymy dalszy ruch na stopach, wyższe raty kredytu będą większym kosztem dla wielu firm. To może doprowadzić do spadku inwestycji. Gospodarstwa domowe ucierpią, co spowoduje, że spadnie konsumpcja, która może zatrzymać inflację.
PLN zyskuje na wartości i odpada od poziomu 4,63 do obszaru poniżej 4,5430. Jest tym samym w relacji do euro najmocniejszy od połowy września. O możliwych podwyżkach stóp świadczyły ostatnie minutki RPP (czwartek ubiegły). W piątek poznaliśmy dane inflacyjne za wrzesień. CPI wypadło najwyżej od 20 lat (5,8 proc. r/r). Wycena podwyżki kosztu pieniądza była mocno zauważalna w ostatnim czasie na rynku międzybankowym. Pokazywały to stawki kontraktów na przyszłą stopę procentową (FRA), o czym wielokrotnie wspominałem.
Czytaj też:
Stopy procentowe. Co to takiego? Jaki mają związek z inflacją?