Niektórzy inflację odczuwają mniej. W temacie podwyżek nie ma sprawiedliwości

Niektórzy inflację odczuwają mniej. W temacie podwyżek nie ma sprawiedliwości

Zespół w trakcie pracy w biurze
Zespół w trakcie pracy w biurze Źródło:Materiały prasowe Polska Izba Gospodarcza Czystości
„Inflacja rośnie, ale również zarabiamy coraz więcej”. Druga część tego zdania jest jednocześnie prawdziwa i fałszywa. Tak, niektórzy z nas zarabiają więcej, inni od miesięcy mają te same wpływy. Statystycznie jednak jesteśmy na plusie.

Przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w III kwartale wyniosło ponad 5,6 tys. zł brutto, czyli aż o 9,4 proc. więcej niż rok wcześniej – wynika z ostatnich danych GUS. Inflacja wyniosła w tym czasie o 5,4 proc., więc pensje rosną szybciej niż podwyżki.

Czytając powyższe zdanie, wielu zdenerwuje się, że przecież nie dostało ani złotówki więcej, za to inflacja jest demokratyczna i w sklepach czy na stacjach benzynowych wszyscy płacimy więcej. Niezależnie od osobistych doświadczeń, dane o podwyżkach nie są zmyślone, tyle że nie obejmują wszystkich zatrudnionych.

Nie zarabiali w pandemii, teraz nie dostają podwyżek

Wyższe pieniądze popłynęły do zatrudnionych w IT czy centrach usług dla biznesu, które wciąż deklarują duże zapotrzebowanie na wykwalifikowanych pracowników. Skorzystał też handel, gospodarka magazynowa czy rozgrzane do czerwoności budownictwo – wylicza „Rzeczpospolita”. W gorszej sytuacji są zatrudnieni w sektorach, które zostały najbardziej dotknięte przez pandemię. Gastronomia, hotelarstwo, kultura, turystyka, rozrywka, branża eventowa, transport lotniczy – to wszystko obszary, w których na odczuwalne podwyżki trudno liczyć.

Monika Fedorczuk, ekspertka Konfederacji Lewiatan, zauważyła, że trudno mówić o prostym podziale polityki płacowej firm ze względu na ich wielkość. Nie jest zasadą, że podwyżki oferują wpierwszej kolejności największe firmy, a najmniejsi pracodawcy nie są skłonni zapłacić więcej. Zgadza się z nią Urszula Kryńska, ekspert rynku pracy w PKO BP.

– Na temat mikrofirm wiemy bardzo niewiele, ponieważ GUS przedstawia dane na ten temat raz na rok. Nie wydaje mi się jednak, żeby w tej chwili osoby tam pracujące były szczególnie pokrzywdzone. Zakładając, że w dużej mierze w mikrofirmach obowiązuje płaca minimalna, to trzeba powiedzieć, że rośnie ona dosyć szybko, zwykle szybciej niż płaca przeciętna – zauważyła Kryńska, ekspert rynku pracy w PKO BP.

Przypomnijmy, że w 2022 r. minimalna płaca wyniesie do 3010 zł.

Nie wolno powtarzać błędu z początku lat 90.

Jakkolwiek każdy z nas chciałby zarabiać więcej, to z punktu widzenia gospodarki bardzo źle by było, gdyby każda firma zaoferowała podwyżki w tym samym czasie. Maria Drozdowicz-Bieć, prof. Szkoły Głównej Handlowej, firma analityczna BIEC, zauważyła, że wynagrodzenia rosnące dla wszystkich po równo nie mają żadnego ekonomicznego uzasadnienia.

– Trzeba też wyraźnie podkreślić, że nie ma nic gorszego niż wyścig płac z inflacją, to znaczy sztuczne napędzanie wzrostu wynagrodzeń, by nadgonić wzrost cen. Pamiętamy, co się działo na początku lat 90., gdy płace były indeksowane o inflację nawet dwa–trzy razy w miesiącu. Nie prowadziło to do żadnego urealnienia dochodów, tylko do nakręcania spirali inflacyjnej – powiedziała w rozmowie z „Rz”.

Czytaj też:
GUS: Wynagrodzenie w firmach ponownie w górę. O ile wzrosła średnia pensja?

Opracowała:
Źródło: Rzeczpospolita