Roman Abramowicz dorobił się na ustawianych przetargach. Są nowe dowody

Roman Abramowicz dorobił się na ustawianych przetargach. Są nowe dowody

Roman Abramowicz
Roman Abramowicz Źródło:Shutterstock / Iurii Osadchi
Jeden z najbogatszych Rosjan, człowiek Putina w Londynie – Roman Abramowicz miał się dorobić fortuny na ustawianych przetargach – twierdzi BBC.

Są nowe dowody dotyczące budzącej wątpliwości fortuny Romana Abramowicza. Jeden z najbliższych współpracowników Władimira Putina przez blisko 20 lat był klubu piłkarskiego Chelsea Londyn i jednym z najważniejszych ludzi prezydenta Rosji w Anglii.

Majątek z ustawionych przetargów

Abramowicz został miliarderem na początku XXI wieku. Jeszcze w 1995 roku, czyli zaraz po rozpadzie Związku Radzieckiego odkupił od państwa bankrutujący koncern paliwowy Sibneft. Jak twierdzi BBC na podstawie dokumentów, do których dotarła stacja, aukcja, która zakończyła się na kwocie 250 mln dolarów, została ustawiona. Zwyciężył ją Abramowicz.

Niemal dokładnie po 10 latach, w 2005 roku, Skarb Państwa odkupił spółkę i ponownie ją znacjonalizował. Roman Abramowicz otrzymał za to 13 miliardów dolarów.

W trakcie procesu, który Abramowiczowi w 2012 roku wytoczył jego były współpracownik Borys Berezowski, prokuratorzy ustalili, a Abramowicz się do tego przyznał, że przekazał Berezowskiemu 10 milionów dolarów, które miały posłuż jako łapówka dla jednego z urzędników Kremla. Celem łapówki było ustawienie akcji.

BBC: Abramowicz oszukał państwo na 2,7 mld dolarów

Z nowych dokumentów, do których dotarła BBC, wynika, że to nie jedyne nieścisłości przy zakupie Sibneftu. Okazuje się bowiem, ze Roman Abramowicz mógł oszukać Kreml na około 2,7 miliarda dolarów. W 1997 roku taką teorię przedstawił jeden z parlamentarzystów. Ponoć rosyjskie służby miały zamiar oskarżyć Abramowicza, ale nigdy do tego nie doszło. Przypomnijmy, że w 1999 roku premierem, a rok później prezydentem Rosji został Władimir Putin. Dokumenty sugerują jednak, że miliarder mógł być kryty również przez ustępującego prezydenta Borysa Jelcyna.

Czytaj też:
Abramowicz z kolejnymi sankcjami. Jest zgoda unijnych dyplomatów