Jest kolejny bardzo poważny efekt uboczny inflacji. Firmy, które startują w przetargach na prace zlecane przez państwowe urzędy, samorządy i administrację centralną, a także usługi świadczone dla podległych im jednostek, chcą większych pieniędzy. Jak czytamy w przesłanych do premiera Mateusza Morawieckiego listach, chodzi o przejęcie przez rząd części dodatkowych kosztów, które wynikają z galopującej inflacji.
Związkowcy piszą do premiera Mateusza Morawieckiego
Jak informuje Rzeczpospolita, listy w tej sprawie do premiera Mateusza Morawieckiego miały wystosować już Polski Związek Pracodawców Ochrony, Związek Pracodawców Przemysłu Pralniczego, Związek Pracodawców Outsourcingu i Polski Związek Pracodawców Budownictwa. To prawdopodobnie dopiero początek większego trendu. Jeśli do wspomnianych związków zawodowych, dołączą kolejne i jeśli zaczną realizować swoje groźby, to administrację publiczną, szpitale, szkoły, urzędy i wiele innych miejsc zarządzanych z pieniędzy budżetowych, może czekać prawdziwy paraliż. Stracą na tym oczywiście obywatele.
Firmy otwarcie mówią, że nawarstwienie się kilku czynników sprawiło, że wykonywana przez nich praca jest w ostatnich miesiącach zdecydowanie droższa, niż przewidziano w przetargach, które rozstrzygano wiele miesięcy temu. Wśród najważniejszych przeszkód wskazywane są nadal efekty pandemii, która mocno zawyżyła ceny wielu towarów, ale także wojna na Ukrainie, która spowodowała odpływ pracowników ze wschodu, którzy w niektórych branżach stanowili do tej pory bardzo duże wzmocnienie. Ich brak napędza wzrosty wynagrodzeń dla tych pracowników, których udaje się pozyskać
Lepiej zapłacić karę, niż pracować na stracie
Jak wyliczają firmy, ze względu na to, że wskazane czynniki nie były uwzględnione w przetargach i konkursach, często jest już tak, że bardziej opłaca się zerwać kontrakt i zapłacić za to umową karę, niż wykonywać go do końca z comiesięczną stratą. Z wyliczeń Federacji Przedsiębiorców Polskich wynika, że jeśli rząd czegoś nie zmieni, to kontrakty może zerwać około 40 proc. podwykonawców, co będzie kosztowało budżet państwa na najbliższych latach nawet 12,5 mld złotych. A jest to założenie optymistyczne.
Związki proponują rządowi rozwiązanie problemu. W zaproponowanym projekcie ustawy chcą, aby rząd pokrył część niespodziewanych wcześniej podwyżek. Do tego niezbędna byłaby waloryzacja przetargów. Proponowany jest wzór, który zakłada, że kontrakty zawarte przed 2021 rokiem wzrosną o 4,3 proc., a te przyjęte od stycznia 2022 r. o 6,3 proc. Rząd miałby zwrócić tylko połowę kosztów wynikających z podwyżki. Z wyliczeń wynika, że całkowity koszt dla budżetu wyniósłby 8 mld złotych, czyli o 4,5 mld mniej, niż w przypadku wariantu, gdy firmy zerwałyby kontrakty.
Czytaj też:
Marek Belka o inflacji: Kto pierwszy powie prawdę, ten przegra wybory