Wiceprezes Pekao o tym, w co inwestują najbogatsi Polacy: Zaczęli szukać nowych alternatyw

Wiceprezes Pekao o tym, w co inwestują najbogatsi Polacy: Zaczęli szukać nowych alternatyw

Jarosław Fuchs, wiceprezes Banku Pekao
Jarosław Fuchs, wiceprezes Banku Pekao Źródło: Materiały prasowe
Młodzi są bardzo świadomi. Starsi boją się ryzyka. Są i tacy, którzy chcą inwestować w akcje BMW, bo lubią te samochody. Jarosław Fuchs, wiceprezes Banku Pekao S.A. opowiada o bankowości prywatnej i o tym, w co inwestują najbogatsi Polacy.

Od ilu złotych zaczyna się klient private bankingu?

Od miliona.

Czytaj też:
Lista 100 Najbogatszych Polaków 2022. Jest nowy lider!

Na koncie?

Chodzi o milion złotych w aktywach. Nieważne, czy to pieniądze na koncie, czy akcje, czy obligacje. Nieruchomości się nie liczą.

Czytaj też:
Bank Pekao S.A. wspiera przedsiębiorców

Klient ma milion, zostaje klientem private bankingu Pekao. Co zyskuje?

Przede wszystkim dostaje swojego indywidualnego bankiera. Osobę, która kompleksowo obsługuje zamożnego klienta. Prowadzi go cały czas za rękę – wspiera przy instalacji aplikacji bankowej, otwiera mu rachunek maklerski, wyrabia karty bankowe. Realizuje jego potrzeby i inwestuje jego pieniądze.

W co dzisiaj inwestują najbogatsi?

Przy zerowym oprocentowaniu depozytów, które przed podniesieniem stóp procentowych, utrzymywało się u nas dość długo, klienci zaczęli szukać nowych alternatyw: akcji, obligacji, instrumentów szytych na miarę.

Co to za instrumenty?

Zależą głównie od tego, czy klient ma większy apetyt na ryzyko, czy nie. Najpierw robimy ocenę adekwatności. Sprawdzamy doświadczenie takiego klienta, jego wykształcenie, oceniamy, czy jest konserwatywny, czy chce ponieść ryzyko. Rolą indywidualnego bankiera jest pokazanie pełnej palety możliwości według skali apetytu klienta.

Czytaj też:
Lista 200 największych polskich firm. Padł rekord wszech czasów

Najbogatsi lubią ryzykować czy nie?

Większość szuka bezpiecznych rozwiązań. Ale są oczywiście i tacy, którzy mają pełną świadomość wysokiego ryzyka i inwestują. Instrumentów jest bardzo dużo. Mamy dostęp praktycznie do wszystkiego, co jest w tej chwili na rynku. Patrząc na to, co dzieje się na naszej rodzimej giełdzie, gdzie obroty są niewysokie, a płynność słaba, to klienci szukają też alternatyw na rynkach zagranicznych.

Jak inwestują najbogatsi?

Tutaj nie ma jednej metody, którą można opisać. Podejścia są różne, więc oferta jest szeroka. Mamy na przykład instrumenty szyte na walorach marek luksusowych jak Louis Vuitton. Są klienci, którzy lubią BMW. Jeżdżą samochodami tej marki od lat. Wiedzą, że to dobra, bezpieczna firma, wierzą, że się będzie rozwijać, więc chcą w nią zainwestować. Umożliwiamy im to.

A młodzi, piękni i bogaci?

Wśród młodych widzimy trend do poszukiwania inwestycji związanych z ekologią. Nie chcą inwestować w spółki węglowe. Mają bardzo dużą świadomość tego, gdzie chcą ulokować swoje pieniądze.

Bogaty klient to wybredny klient?

Tak bym nie powiedział. Na pewno bardziej wymagający. Na pewno trzeba się bardzo starać, ale my budujemy ze swoimi klientami wieloletnie relacje. W private bankingu działamy już ćwierć wieku. Indywidualny bankier, którego dostaje każdy klient to nie jest pracownik, który zmienia się co parę miesięcy czy nawet parę lat. On jest z tym klientem od samego początku. Poznaje jego nawyki, jego charakter, wchodzi w rolę długodystansowca.

Pekao nie jest jedynym bankiem, który ma ofertę bankowości prywatnej. Coś was wyróżnia na rynku?

Na pewno jesteśmy hiperbezpiecznym bankiem. Drugim co do wielkości z kapitałem skarbu państwa. Mamy potężne zaplecze kapitałowe. Wyróżnia nas z pewnością szeroka oferta, bo możemy kupić praktycznie każdy instrument poprzez nasze biuro maklerskie, które działa w Polsce już od 30 lat. Jesteśmy też jedynym bankiem, który ma jedną aplikację na usługi bankowe i maklerskie. A wkrótce ruszamy z własną platformą do zarządzania majątkiem.

Mówimy akcje, obligacje, a co z NFT, kryptowalutami?

Jako branża jesteśmy na to otwarci, ale póki co nie ma regulacji. Nadzór podchodzi do takich produktów bardzo konserwatywnie.

Czytaj też:
Na rynkach prawdziwy chaos. Kryptowaluty nurkują, a dolar zalicza kolejne rekordy

Słusznie?

Myślę, że nie da się tego zatrzymać. Mimo braku regulacji, ludzie kryptowaluty kupują i trend jest coraz bardziej popularny. Regulator chyba nie będzie miał wyboru jak tylko dać zielone światło. Dzisiaj nie trzeba kupować jednego bitcoina, a jego tysięczną część za niewielkie pieniądze. Chociaż patrząc na to, że jeszcze w kwietniu bitcoin kosztował ponad 45 tys. dolarów, a dzisiaj niewiele ponad 20 tys., to razem z taką zgodą musi iść szeroka kampania informująca o ryzyku.

Coś poprawiło się z edukacją ekonomiczną Polaków?

Niestety niewiele. Nadal uważam, że edukacja jest na bardzo niskim poziomie i niewiele się zmienia. Widzimy to choćby po ostatnich podwyżkach stóp. Polacy dziwią się, że ceny walut mogą się zmieniać, że stopy mogą rosnąć albo spadać, że rata kredytu może być stała albo zmienna.

Jakieś pomysły na to, jak tę edukację poprawić?

Ważna jest koordynacja. Wspólne działania NBP, ministerstwa, banków. Oraz systematyczność, czyli lekcja ekonomii przynajmniej raz w tygodniu już od 5-6 klasy szkoły podstawowej.

Artykuł został opublikowany w 25/2022 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.