Przez kilka ostatnich lat panowało przekonanie, że na rynku pracy rządzi pracownik. Jeśli przestanie mu się podobać w pracy, zmieni ją, jeśli uzna, że za mało zarabia, pójdzie do gabinetu szefa i postawi mu ultimatum: albo podwyżka, albo może już umieszczać ogłoszenie o rekrutacji na wakat.
12 proc. firm rozważa zwolnienia
Sytuacja zmienia się jednak na gorsze. Ogólna niepewność co do przyszłości, oraz rosnące koszty prowadzenia działalności (coraz wyższe koszty energii, półproduktów, słowem, wszystkiego, co jest potrzebne do świadczenia usług lub produkcji towarów) oraz mniejsza konsumpcja, którą widzimy w wielu obszarach, sprawiają, że część przedsiębiorców zmniejsza zatrudnienie.
„W sierpniu 12 proc. pytanych firm planowało zwolnienia pracowników w ciągu trzech kolejnych miesięcy. Jednocześnie 10 proc. pytanych twierdziło, że będzie zatrudniać” — czytamy w tygodniowym raporcie Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
I dalej: „Ponad połowa firm planujących zwolnienia doświadczyła spadku wartości sprzedaży (55 proc.) i liczby nowych zamówień (52 proc.). W związku ze zmniejszającym się popytem firmy te częściej dysponują zbyt dużymi mocami produkcyjnymi (32 proc.). Przekłada się to na ich sytuację finansową – aż 15 proc. planujących zwolnienia to firmy z niedostateczną płynnością finansową" – wyliczają analitycy.
Najgorzej jest w małych firmach, w tym przede wszystkim produkcyjnych, gdzie deklaracje zwolnień są najczęstsze, a jednocześnie mało który pracodawca zamierza w tej branży zatrudniać.Niewiele lepiej wygląda sytuacja w przedsiębiorstwach transportowych, spedycyjnych czy logistycznych. Powodów do obaw nie mają pracownicy średnich i dużych firm.
Spowolnienie gospodarcze za rogiem
Na rynku pracy widać pewne symptomy spowolnienia gospodarczego spowodowanego rosnącą inflacją i trwającą wojną w Ukrainie. W tej sytuacji firmy skupiają się raczej na optymalizacji swoich zasobów i dostosowaniu przedsiębiorstwa do trudniejszych warunków, niż na poszerzaniu działalności oraz inwestycjach.
Czy może to skutkować wysokim bezrobociem? Przypomnijmy, że zaledwie kilkanaście dni temu minister rodziny chwaliła się sukcesem rządu, którym jest rekordowo niskie bezrobocie (i jednocześnie jeden z najniższych poziomów w Europie).
Analitycy PIE nie spodziewają się takiego scenariusza. Zwrócili uwagę, że trendy demograficzne w Polsce wskazują na zmniejszanie się zasobu siły roboczej, dlatego spowolnienie gospodarcze wraz ze słabszym popytem na pracę nie spowodują dużego wzrostu bezrobocia.
Recesja nie do uniknięcia, ale wzrost bezrobocia mało prawdopodobny
Wczoraj GUS opublikował dane na temat wzrostu gospodarczego Polski. Są bardziej rozczarowujące, niż przewidywali ekonomiści. PKB Polski wzrósł w drugim kwartale o 5,3 proc. rok do roku. To o cały punkt procentowy mniej, niż spodziewali się eksperci. Konsensus rynkowy wynosił 6,3 proc.
Dr Krystian Jaworski z zespołu ekonomistów banku Credit Agricole powiedział w rozmowie z „Wprost”, że recesja techniczna (czyli spadek wzrostu PKB w dwóch kolejnych kwartałach) jest bardzo prawdopodobna, to nie powinna przełożyć się na wzrost bezrobocia.
Czytaj też:
Recesja techniczna raczej nie do uniknięcia. Czy powinniśmy martwić się bezrobociem?