Już dziś niektóre piekarnie oczekują za półkilogramowy bochenek jasnego chleba 7 zł, choć na pocieszenie: w ofercie powinien znajdować się też najtańszy baltonowski, którego cena w dużych miastach zbliża się do 5 zł. Ceny mogą dalej rosnąć. To nie musi jednak być górna granica.
Co się składa na drogi chleb
– Wzrost cen chleba w 2023 roku może jeszcze przyspieszyć. Cena półkilogramowego chleba pszennego może wzrosnąć do nawet 8 złotych – powiedział Grzegorz Pellowski, właściciel piekarni w Gdańsku, w rozmowie z TVN24. Jak wyjaśnił, „na to nałożyły się nie tylko rosnące ceny mąki, tłuszczu, cukru, ale również drastyczne, niespotykane dotąd ceny energii i gazu”.
Dodał, że w 2023 roku dwa razy wzrośnie wynagrodzenie minimalne, co przełoży się na koszty działalności producentów żywności.
Z przedstawionych przez niego prognoz wynika, że w 2023 roku cena półkilogramowego chleba pszennego – w Gdańsku nazywanego chlebem oliwskim – wzrośnie z 5,20-5,80 zł obecnie do nawet 8 zł. – Będzie to drastyczna podwyżka, bardzo wysoka, nigdy takiej podwyżki jeszcze nie było – podkreślił Grzegorz Pellowski.
Z czego wynika taki rachunek? Mąka zdrożała ponad 100 proc., cukier zdrożał około 200 proc., a tłuszcze zdrożały 170 proc. Do tego wzrost ceny energii. Sam gaz może zdrożeć o 800 proc. – Musimy się liczyć z tym, że cena mąki znowu pójdzie do góry, bo też się zużywa prąd do produkcji mąki. To wszystko się nakłada na to, że ten końcowy produkt, czyli chleb będzie w przyszłym roku znacząco droższy – powiedział.
Czytaj też:
10 zł za półkilogramowy chleb? Niestety, idziemy w tym kierunku