Co się stało z cenami paliw na Orlenie? UOKiK nie wyklucza interwencji

Co się stało z cenami paliw na Orlenie? UOKiK nie wyklucza interwencji

Orlen
Orlen Źródło: AdobeStock
Politycy związani z partią rządzącą zachęcają, by nie szukać dziury w całym i po prostu cieszyć się, że ceny na stacjach Orlenu nie poszły w górę po 1 stycznia. „Gdyby były jakiekolwiek nieprawidłowe zachowania na rynku, zawsze mamy UOKiK, który może interweniować” – przekonuje Anna Moskwa. I tak będzie: UOKiK „nie wyklucza interwencji w tej sprawie”.

Kierowcy nie mogą wyjść ze zdziwienia, że pomimo tego, że VAT na paliwa wrócił do poziomu 23 proc. (w 2022 roku obowiązywała obniżona stawka 8 proc.), a opłata paliwowa wzrosła o około 14 groszy na litrze benzyny i o 10 groszy na litrze diesla, ceny na stacjach Orlenu ani drgnęły. Szybko okazało się, że to dlatego, że Orlen w ostatnich dniach mocno obniżył hurtowe ceny paliw.Sprowokowało to natychmiast pytania, czy Orlen nie zawyżał cen w ostatnim kwartale i czy ceny hurtowej nie można było obniżyć wcześniej.

Organem, który może zbadać zasadność takiego zarzutu, jest Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W odpowiedzi na zadane przez dziennikarzy TVN24 pytanie, czy działanie Orlenu jest niezgodne z prawami konsumentów, UOKiK odpisał, że musi przeanalizować sprawę i nie wyklucza interwencji w tej sprawie.

Urząd napisał również, że „prezes UOKiK może ingerować w ceny stosowane przez przedsiębiorców tylko w określonych przypadkach, np. jeśli są wynikiem zmowy z innym podmiotem lub podmiotami lub nadużywania pozycji dominującej przez rynkowych potentatów. Ingerencja ta ma wymiar pośredni, tj. poprzez eliminację niedozwolonej prawem praktyki przedsiębiorcy”.

Orlen nie obniżył cen, by kierowcy nie stali w kolejkach na stacjach?

Jak do zarzutów ustosunkowuje się Orlen?

PKN Orlen Adam B. Czyżewski w rozmowie z Polską Agencją Prasową wyjaśnił, że Orlen kierował się chęcią uniknięcia „wzrostu popytu”, co w warunkach ograniczonej podaży musiałoby się skończyć kolejkami na stacjach benzynowych i brakiem paliw. Czyli parafrazując: Orlen nie obniżył wcześniej ceny hurtowej, by oszczędzić kierowcom stania w długich kolejkach, bo gdyby ceny spadły, to na pewno wzrosłoby zainteresowanie zakupami.

– Zarzuca się nam, że skoro obniżyliśmy cenę 30 grudnia, to mogliśmy to zrobić wcześniej. Nie mogliśmy, bo sytuacja na rynku jest taka, że doprowadzilibyśmy do kolejek na stacjach. A teraz cena detaliczna nie spadła, ponieważ nadal nie ma miejsca na jej spadek ze względu na ograniczoną podaż – wyjaśnił Czyżewski.

„Najważniejsze, że ceny nie wzrosły”

Politycy partii rządzącej nie widzą problemu. Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa powiedziała w poniedziałek w RMF FM, że „najważniejsze jest to, że ceny nie wzrosły i że taka była zapowiedź”. – Gdyby były jakiekolwiek nieprawidłowe zachowania na rynku, zawsze mamy UOKiK, który może interweniować. Jeżeli takiej interwencji nie ma, nie ma kontroli, nie ma wniosków, oznacza to, że sytuacja jest stabilna i prawidłowa – dodała.

Spokój zaleca też była wicepremier Jadwiga Emilewicz. „Poczekajmy na wyjaśnienia Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, czy ceny paliw, które mieliśmy w ostatnich miesiącach ubiegłego roku, były właściwe, zasadne, podyktowane regułami rynkowymi czy też nie" – powiedziała w popołudniowej rozmowie w RMF FM.

– Ten rok w cenach paliwa był rokiem szalonym – od samego początku tego roku, kiedy (cena – przyp. red.) baryłka poszybowała bardzo wysoko. Rzeczywiście ceny zaczęły spadać w drugiej połowie roku, ale też warto pamiętać, że Polska jest częścią jednolitego europejskiego rynku. (...) Pamiętamy też, co się dzieje, kiedy w Polsce paliwo jest radykalnie tańsze niż na przykład u naszych zachodnich sąsiadów. Wówczas kolejki ustawiają się przy dystrybutorach w Polsce, więc to także kwestia bezpieczeństwa paliwowego. Natomiast tak jak powiedziałam: poczekajmy na wyjaśnienia UOKiK-u w tej sprawie. Myślę, że dla kierowców to jest dobra jednak wiadomość, że ceny – pomimo wzrostu VAT-u – nie poszły do góry – dodała.

Rzecznik rządu Piotr Müller przekonywał natomiast w Polsat News, że paliwo kupowane jest w cyklach w ilościach hurtowych i trzymane w magazynach, więc cena, w jakiej jest sprzedawane, może się różnić od ceny, w jakiej zostało zakupione przez Orlen. – Mamy sytuację, że paliwo jest w cenie niezmienionej i jesteśmy za to krytykowani. Gdyby dziś ceny były wyższe niż za granicą, to można krytykować, ale nie inaczej – powiedział Müller.

Przepłacaliśmy za paliwo? Ekonomista wyjaśnia

Na to, że trudno jednoznacznie ocenić, czy Orlen stosował nieuczciwą politykę – bo nie wiemy, kiedy kupił paliwo sprzedawane na koniec roku – zwrócił w rozmowie z Wprost uwagę Piotr Kuczyński, analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.

– Oczywiście, słyszę głosy, że PKN Orlen na nas zarabiał. Być może rzeczywiście zarabiał, ale przy założeniu, że produkował paliwa z ropy, którą kupił w październiku lub listopadzie (mniej więcej od października złoty się umacniał, a cena ropy spadała). Jeśli ją kupił np. cztery miesiące temu, to już tak nie wygląda – podkreślił ekonomista.

– Jak było naprawdę, tego nie wie nikt. Zakładam, że jeśli chodzi o produkcję, to nie działa to na zasadzie: dzisiaj mam cenę na rynku światowym 80 dolarów za baryłkę, i taką cenę Orlen przyjmuje do kalkulacji. Koncern przyjmuje zapewne do kalkulacji tę cenę, po której kupił ropę, czyli np. tę sprzed czterech miesięcy, kiedy złoty był dużo słabszy, a ropa droższa. Orlen może się zatem bronić, mówiąc, że sprzedaje ropę ze starych zapasów, gdy była droższa – dodał.

Czytaj też:
Gazowe plany PKN Orlen na 2023 r.

Opracowała:
Źródło: WPROST.pl