Policja informuje, że w szyldzie sklepu Family Fare w stanie Michigan (USA) znaleziono 34-letnią kobietę. Okazało się, że mieszkała tam od roku. Nie można wykluczyć, że lokatorka zamieszkiwałaby w tak nietypowych warunkach jeszcze dłużej, gdyby nie pracujący na dachu sklepu robotnicy, którzy pod koniec kwietnia znaleźli tam przedłużacz. Później odkryto, że kabel biegnie do wnętrza pustego szczytu dachu sklepu, na którym widniała jego nazwa.
Gdy o odkryciu poinformowano policję, przybyli na miejsce funkcjonariusze weszli na dach, aby porozmawiać z kobietą. Okazało się, że jest ona osobą bezdomną. 34-latka zapewniła, że opuści szyld i już do niego nie wróci. W związku z tym, że współpracowała z policją, nie postawiono jej żadnych zarzutów. Mundurowi poinformowali ją natomiast o placówkach, w których będzie mogła uzyskać pomoc.
Życie w sklepowym szyldzie. Prawie jak w domu
Zaskoczenie funkcjonariuszy wzbudził fakt, iż na niewielkiej przestrzeni (wymiary konstrukcji to 1,5 metra na 2,5 metra), lokatorka zdołała zgromadzić szereg przedmiotów. Chodzi o minibiurko, komputer, a nawet drukarkę i eksperes do kawy. Prąd zapewniało jej znajdujące się na dachu gniazdko i wspomniany przedłużacz. By było przyjemniej 34-latka położyła w swoim "domku" kawałek wykładziny.
Jeden z policjantów, który uczestniczył w interwencji przyznał, że choć pracuje wiele lat, nigdy wcześniej nie spotkał się z podobną sytuacją. – Szczerze mówiąc, nie mamy pojęcia, jak tam weszła. Nie powiedziała nam. Na dachu nie było drabiny – zdradza policjant. – Możliwe, że kobieta dostała się na dach, wspinając się w innym miejscu za sklepem – zastanawiają się mundurowi.
Czytaj też:
Te sklepy miał czekać dramat, a nic takiego się nie stało. Sprzedają Polakom produkty za miliardyCzytaj też:
Sklepowi złodzieje z podstawówki. Rośnie liczba kradzieży sklepowych