W poprzedni weekend (w nocy z 12 na 13 lipca) wybuchł pożar w zakładzie przetwórstwa spożywczego firmy Aksam, położonego w Malcu (woj. małopolskie). W kompleksie znajdują się trzy hale produkcyjne. Ogień objął dwie z nich, dachy uległy zawaleniu. Jak informowała Państwowa Straż Pożarna, udało się obronić magazyny, część biurową i silos.
Spłonęła część zakładu. Blisko setka pracowników, która była wtedy w fabryce, bezpiecznie ewakuowała się jeszcze przed przybyciem strażaków. Na szczęście nikt nie został ranny. Działania gaśnicze prowadziło ponad 200 strażaków, wykorzystywano przeszło 50 pojazdów.
Pracownicy nie muszą obawiać się o pracę?
Aksam to znany producent przysmaków, z których najbardziej popularne są Paluszki Beskidzkie. Produkcja firmy wskutek pożaru spadła niemal do zera. Mimo to pracownicy nie muszą obawiać się o swoją przyszłość. Właściciel przedsiębiorstwa zapowiedział, że choć utrzymanie całego zespołu nie będzie łatwe, nikt nie zostanie zwolniony. Gdy zostanie przywrócona częściowa produkcja, pracę ma znaleźć ok. 35 proc. załogi.
– Pracownicy będą zatrudniani w systemie dwutygodniowym. Potem będzie wymiana załogi. Chcę, żeby każdy miał pracę. Jednak dwutygodniowa praca nie oznacza zmniejszenia wynagrodzenia. Będzie ono pełne – oświadczył Adam Klęczar, prezes firmy Aksam, cytowany przez „Rzeczpospolitą". – W naszej firmie zawsze na pierwszy miejscu stawialiśmy na człowieka i to się nie zmieni. Razem musimy przetrwać ten trudny dla nas wszystkich okres – dodał.
Aksam zatrudnia obecnie ok. 600 pracowników.
Firma – jak podaje radiobielsko.pl – planuje odbudowę spalonych hal z wykorzystaniem nowych technologii, co ma pozwolić na zwiększenie wydajności produkcji przy jednoczesnym obniżeniu kosztów. Trwają już prace koncepcyjne nad projektem nowej hali, która ma być większa i bardziej nowoczesna.
Czytaj też:
Pożar w popularnym kurorcie. Ogień dotarł aż pod sam hotelCzytaj też:
Praca niełatwa i nie dla każdego. Przyciągać mogą zarobki