Moody?s zdeptał nam ?zieloną wyspę?

Moody?s zdeptał nam ?zieloną wyspę?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Robert Azembski, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska” Archiwum redakcji
Pogorszenie opinii agencji Moody’s na temat wiarygodności polskich banków to kubeł zimnej wody wylany na głowę polskich polityków, z których przynajmniej część zdaje się jeszcze żyć mitem „zielonej wyspy” pisze Robert Azembski, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska”.

Nie jestem fanem agencji ratingowych. Wystawiały zawyżone ratingi ryzykownych papierów CDO (opartych na hipotekach), wielu bankom inwestycyjnym, których sytuacja okazała się potem gorsza od beznadziejnej ? na czele z pierwotnym sprawcą zamieszania na rynkach finansowych, 'padalcem' Lehman Brothers. Nie jestem ich fanem po tym, jak kilka dni temu wywołały skandal, obniżając rating Francji, a potem tłumacząc się pomyłką. Nie sądzę, bym w tej surowej ocenie był odosobniony.

To, że nie jestem ich fanem, nie oznacza jednak, że uważam komentarze agencji za wyssane  z palca lub ? co gorsza ? za próby manipulowania rynkami, bo i takie opinie się pojawiają. We wtorek Moody’s sprawił solidne lanie naszym bankom, ogłaszając zmianę perspektywy ich oceny ze stabilnej na negatywną. Sygnał dla inwestorów był jednoznaczny: uważajcie, bo w przyszłych latach również polskie  banki mogą zostać dotknięte kryzysem. Będą mniej zarabiać, z trudem utrzymywać płynność, bo i one nie są odporne na kryzysowe zawirowania na europejskim rynku.

Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Najostrzej na komunikat Moody’s zareagowali decydenci rynku finansowego, przede wszystkim Andrzej Jakubiak, szef Komisji Nadzoru Finansowego, ale także prezes NBP Marek Belka oraz Krzysztof Pietraszkiewicz, szef Związku Banków Polskich, uznając generalnie, że nie jest to żadne lanie sprawione bankom, ale lanie wody, gdyż sytuacja polskich banków ? najogólniej mówiąc ? jest stabilna i bezpieczna.

A i owszem, teraz jest. Ale czy to oznacza, że zawsze będzie? Niekoniecznie. Wskazane przez Moody’s możliwe pogorszenie jakości portfela kredytowego banków nie jest złą bajką opowiadaną grzecznym dzieciom. To realne zagrożenie wiszące nad tymi instytucjami, którym przyjdzie już w nadchodzącym roku borykać się z pogarszającą się sytuacją przedsiębiorstw ? ich klientów. A być może również ze złymi aktywami walutowymi, bo jeśli ceny nieruchomości stanowiące zabezpieczenie kredytów hipotecznych będą nadal spadać, banki zażądają od frankowych kredytobiorców dodatkowych zabezpieczeń. Gdy ci nie będą w stanie ich przedstawić, banki mogą podnieść raty, co z kolei zwiększy złe długi.

Może tak źle nie będzie. Ale w swej istocie opinia Moody’s to kubeł zimnej wody wylany na głowę polskich polityków, których przynajmniej część zdaje się jeszcze  żyć mitem 'zielonej wyspy'.