W ciągu kilku tygodni do parlamentu powinny trafić projekty ustaw deregulujące pierwszych 49 zawodów. Wśród nich są m.in. taksówkarze, przewodnicy miejscy, pośrednicy i zarządcy nieruchomości. Odpowiedzialny za deregulację minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zapowiada jednak, że to dopiero początek. Kolejna tura zawodów ma być otwierana po wakacjach, a trzecia jesienią. Jest już przesądzone, że pod nóż pójdą wszystkie zawody finansowe, rzecznicy patentowi i rzeczoznawcy samochodowi.
Przedstawiciele zawodów, które mają być dereglamentowane w pierwszej turze, już teraz zapowiadają protesty. Taksówkarze grożą, że jeśli rząd zdecyduje się cofnąć wymóg specjalnych egzaminów z topografii miasta, które muszą zdać kandydaci na kierowców taksówek, zablokują ulice wielkich miast podczas EURO 2012. Protesty zapowiadają też pośrednicy i zarządcy nieruchomości.
Rząd zapewnia, że wysłucha argumentów wszystkich grup zawodowych, ale nie pozostawia złudzeń ? zmiany są nieuchronne, a żadne decyzje nie będą zapadać pod dyktando ulicy. Prawdziwa rewolucja czeka nas jednak dopiero pod koniec wakacji. Wtedy bowiem resort sprawiedliwości ma przedstawić listę ok. 100 profesji, które będą otwierane w drugiej turze. Wiadomo już, że znajdą się wśród nich wszystkie zawody związane z finansami, takie jak makler, doradca finansowy czy aktuariusz.
? To są potężne grupy, za którymi stoją ogromne pieniądze ? poseł Marek Suski (PiS) z sejmowej komisji skarbu nie ma wątpliwości, że dopiero przy próbie naruszenia interesów tych grup zawodowych krucjata przeciw Gowinowi ruszy na dobre. Sam minister ma tego świadomość. W rozmowie z magazynem 'Bloomberg Businessweek Polska' oraz newsletterem Businesstoday.pl zapewnia jednak, że nie cofnie się nawet o krok. Co więcej, ma nadzieję, że dzięki wsparciu opozycji projekt otwierania zawodów regulowanych nie tylko uda się przeprowadzić, ale wręcz może on być głębszy, niż obecnie zakłada rząd.
W Polsce mamy obecnie 380 zawodów, których wykonywanie wymaga posiadania specjalnych licencji lub pozwoleń. Zajmujemy pod tym względem pierwsze miejsce wśród krajów Unii Europejskiej. Dlatego rząd zamierza zmniejszyć tę liczbę do ok. 150, czyli do poziomu średniej unijnej. Szacunki mówią, że dzięki temu liczba pracujących w poszczególnych zawodach powinna się zwiększyć o 15?20 proc. Co powinno oznaczać ok. 50?100 tys. nowych miejsc pracy, szczególnie dla ludzi młodych, którzy dopiero wchodzą w życie zawodowe. Poprawić ma się też konkurencja, co z kolei ma się przełożyć na jakość wykonywanych usług, ich dostępność i cenę.
Więcej na temat planów deregulacyjnych rządu i związanych z tym problemów czytaj w magazynie 'Bloomberg Businessweek Polska' oraz w wywiadzie z ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem.
Rząd zapewnia, że wysłucha argumentów wszystkich grup zawodowych, ale nie pozostawia złudzeń ? zmiany są nieuchronne, a żadne decyzje nie będą zapadać pod dyktando ulicy. Prawdziwa rewolucja czeka nas jednak dopiero pod koniec wakacji. Wtedy bowiem resort sprawiedliwości ma przedstawić listę ok. 100 profesji, które będą otwierane w drugiej turze. Wiadomo już, że znajdą się wśród nich wszystkie zawody związane z finansami, takie jak makler, doradca finansowy czy aktuariusz.
? To są potężne grupy, za którymi stoją ogromne pieniądze ? poseł Marek Suski (PiS) z sejmowej komisji skarbu nie ma wątpliwości, że dopiero przy próbie naruszenia interesów tych grup zawodowych krucjata przeciw Gowinowi ruszy na dobre. Sam minister ma tego świadomość. W rozmowie z magazynem 'Bloomberg Businessweek Polska' oraz newsletterem Businesstoday.pl zapewnia jednak, że nie cofnie się nawet o krok. Co więcej, ma nadzieję, że dzięki wsparciu opozycji projekt otwierania zawodów regulowanych nie tylko uda się przeprowadzić, ale wręcz może on być głębszy, niż obecnie zakłada rząd.
W Polsce mamy obecnie 380 zawodów, których wykonywanie wymaga posiadania specjalnych licencji lub pozwoleń. Zajmujemy pod tym względem pierwsze miejsce wśród krajów Unii Europejskiej. Dlatego rząd zamierza zmniejszyć tę liczbę do ok. 150, czyli do poziomu średniej unijnej. Szacunki mówią, że dzięki temu liczba pracujących w poszczególnych zawodach powinna się zwiększyć o 15?20 proc. Co powinno oznaczać ok. 50?100 tys. nowych miejsc pracy, szczególnie dla ludzi młodych, którzy dopiero wchodzą w życie zawodowe. Poprawić ma się też konkurencja, co z kolei ma się przełożyć na jakość wykonywanych usług, ich dostępność i cenę.
Więcej na temat planów deregulacyjnych rządu i związanych z tym problemów czytaj w magazynie 'Bloomberg Businessweek Polska' oraz w wywiadzie z ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem.