Kodeks pracy, czyli 49 stopni gorączki

Kodeks pracy, czyli 49 stopni gorączki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zbigniew Domaszewicz, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska” Archiwum 
Kurioza rodem z francuskiego prawa pracy mogą wydawać nam się niuansem. Ale w czasach kryzysu, stagnacji gospodarczej na Starym Kontynencie oraz narastającej globalnej konkurencji z Azji i innych rynków wschodzących są to niuanse warte uwagi pisze Zbigniew Domaszewicz, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska”.
W najnowszym numerze 'Bloomberg Businessweek Polska' opisujemy pewien fenomen w gospodarce Francji ? otóż działa tam zdumiewająco dużo firm zatrudniających 49 pracowników. Przykładowo ? jest ich 2,4 razy więcej niż przedsiębiorstw z 50 zatrudnionymi. Tylko jeden pracownik więcej, a taka różnica?

Wyjaśnienie tego zadziwiającego faktu statystycznego ukryte jest w liczącym grubo ponad 3 tys. stron kodeksie pracy. Okazuje się, że wystarczy zatrudnić 50. osobę, by aktywować kodeksową maszynerię nakazów, zakazów i innych regulacji prawa pracy (oraz związanych z nimi kosztów). Gdy maszyneria ta złapie firmę, już jej nie wypuści.

Efekt? Francuscy biznesmeni, zamiast w naturalny sposób rozbudowywać już istniejące firmy, wolą otwierać nowe ? byle nie miały więcej niż 49 pracowników. Ekonomicznie nie jest to racjonalne rozwiązanie, ale ważniejsze okazuje się to, aby utrzymać prawo do decydowania o swoim biznesie i nie przekazać go w ręce rad pracownicznych, związkowców, urzędników, prawników i sędziów.

Inną równie naturalną konsekwencją obowiązywania takich przepisów jest przenoszenie miejsc pracy za granicę. ? Raz zrobisz błąd w planach zatrudnienia, i już nie ma potem jak go naprawić ? tłumaczy jeden z przedsiębiorców cytowanych w tekście. Błędów każdy woli unikać, zwłaszcza takich. We Francji jest więc już 2,9 mln bezrobotnych ? to rekord od 12 lat.

Regulacje francuskiego kodeksu pracy mogą wydawać się niuansem, ale w czasach kryzysu, stagnacji gospodarczej na Starym Kontynencie oraz narastającej globalnej konkurencji z Azji i innych rynków wschodzących jest to niuans bardzo znamienny i wart uwagi. Bo tego typu absurdy o socjalistycznej proweniencji nie są przecież domeną wyłącznie Francji. Przeciwnie, coraz powszechniejsze w całej Europie zatrudnianie bez etatów jest reakcją obronną przedsiębiorczości m.in. na podobne skostnienia i przeregulowania gospodarek.

Statystyczne kurioza w stylu opisanego przypadku z Francji, podobnie jak wysokie bezrobocie, to gorączka walczącego z infekcją organizmu. Leczyć ją można, likwidując przyczynę, czyli demontując nonsensowne przepisy. Ale można też je uszczelniać, obudowując kolejnymi regulacjami i sankcjami, które utrudnią omijanie nonsensu. Jeśli uszczelni się je dostatecznie dobrze, to najbardziej przedsiębiorczym pozostanie jeszcze szara strefa i zatrudnianie na czarno. Inaczej mówiąc ? gospodarka wejdzie w kolejne stadium gorączki.