Urzędy pracy szykują się na wysyp tegorocznych absolwentów. Na rynku pracy lada moment pojawi się ich prawie pół miliona. Wiadomo jednak, że obecnie ogromna część z nich będzie miała poważne problemy ze znalezieniem zatrudnienia.
? Prawda jest taka, że młodym często nie chce się pracować. Brak im odpowiednich kwalifikacji, jakich potrzebują przedsiębiorcy, lub mają zbyt wygórowane wymagania. Ci, którzy są dobrze przygotowani i rzeczywiście chcą pracować, nie powinni mieć problemów ze znalezieniem zajęcia ? mówiła w niedawnej rozmowie z Businesstoday.pl Dominika Staniewicz, ekspert Business Center Club ds. rynku pracy.
'DGP' wylicza jednak, że ponad 100 tys. tegorocznych absolwentów na znalezienie pracy nie ma co liczyć. Etaty po odchodzących na renty i emerytury będzie mogło bowiem zająć zaledwie ok. 150 tys. młodych ludzi. Kolejne 150 tys. będzie mogło skorzystać z płatnych staży dotowanych przez państwo lub dopłat do założenia własnej firmy.
Część ekspertów od rynku pracy alarmuje, że bezrobocie wśród młodych ludzi zaczyna niebezpiecznie rosnąć. I choć daleko nam do Hiszpanii, gdzie w niektórych rejonach pracy nie ma nawet co drugi młody człowiek, to ponad 20-procentowe bezrobocie w tej grupie w Polsce też jest niepokojące. Równocześnie dodają jednak, że już za kilka lat sytuacja diametralnie się zmieni. Z danych demograficznych wynika bowiem, że na rynek pracy będzie wchodzić coraz mniej młodych ludzi, a z drugiej strony coraz więcej osób będzie zwalniać etaty z powodu przechodzenia na emeryturę. W efekcie już za osiem lat Polska może zacząć cierpieć na brak rąk do pracy i może zostać zmuszona do ściągania pracowników z innych krajów.
'DGP' wylicza jednak, że ponad 100 tys. tegorocznych absolwentów na znalezienie pracy nie ma co liczyć. Etaty po odchodzących na renty i emerytury będzie mogło bowiem zająć zaledwie ok. 150 tys. młodych ludzi. Kolejne 150 tys. będzie mogło skorzystać z płatnych staży dotowanych przez państwo lub dopłat do założenia własnej firmy.
Część ekspertów od rynku pracy alarmuje, że bezrobocie wśród młodych ludzi zaczyna niebezpiecznie rosnąć. I choć daleko nam do Hiszpanii, gdzie w niektórych rejonach pracy nie ma nawet co drugi młody człowiek, to ponad 20-procentowe bezrobocie w tej grupie w Polsce też jest niepokojące. Równocześnie dodają jednak, że już za kilka lat sytuacja diametralnie się zmieni. Z danych demograficznych wynika bowiem, że na rynek pracy będzie wchodzić coraz mniej młodych ludzi, a z drugiej strony coraz więcej osób będzie zwalniać etaty z powodu przechodzenia na emeryturę. W efekcie już za osiem lat Polska może zacząć cierpieć na brak rąk do pracy i może zostać zmuszona do ściągania pracowników z innych krajów.