Wraki zalegają na ulicach. W Łodzi ponad 200 zgłoszeń w 5 miesięcy, a udało się usunąć co piąte auto

Wraki zalegają na ulicach. W Łodzi ponad 200 zgłoszeń w 5 miesięcy, a udało się usunąć co piąte auto

Porzucony samochód
Porzucony samochód
Liczba wraków na polskich ulicach nie maleje. Nie ma dnia, by straż w dużych miastach nie odnotowała kilku zgłoszeń o porzuconych samochodach. Procedura usuwania ich zajmuje jednak co najmniej kilka tygodni.

Straż miejska we wszystkich polskich miastach nieustannie zajmuje się porzuconymi samochodami, a właściwie wrakami. Z danych Straży Miejskiej w Gdańsku wynika, że w 2019 r. strażnicy miejscy usunęli 85 pojazdów nieużytkowanych, w 2020 r. – 142, czyli o ponad 40 proc. więcej, a przez siedem miesięcy 2021 r. – 81, czyli prawie tyle, co przez cały 2019 r. Tylko od początku 2021 roku do gdańskiej straży wpłynęło 116 zgłoszeń dotyczących wraków – wylicza trójmiejska „Gazeta Wyborcza”.

220 zgłoszeń, a udało się usunąć tylko co piąty wrak

W maju serwis „Łódź Nasze Miasto” informował, że tylko przez pięć pierwszy miesięcy roku strażnikom zgłoszono informacje o 220 porzuconych i niszczejących samochodach. Do tego czasu udało się usunąć tylko 42 pojazdy. Dlaczego przebiega to tak powoli?

– Procedura nie jest niestety łatwa. Zgłoszony wrak trzeba najpierw udokumentować, sprawdzić czy spełnia kryteria do wywiezienia go na nasz parking, trzeba też spróbować ustalić właściciela. Jeśli to jest niemożliwe, auto zostaje opatrzone informacją, że kwalifikuje się do usunięcia. Dopiero jeśli nikt nie zareaguje na to, pojazd otrzymuje kartę degradacyjną i może zostać wywieziony z miejsca postoju – wyjaśnia Joanna Prasnowska ze Straży Miejskiej w Łodzi.

Od zgłoszenia do wywiezienia może minąć kilka tygodni.

Tylko w dwóch sytuacjach porzucone auto można usunąć z miejskiej przestrzeni w trybie natychmiastowym. Po pierwsze, jeśli stwarza zagrożenie dla środowiska (gdy np. wyciekają z niego płyny eksploatacyjne) lub dla osób postronnych, np. dzieci wchodzą do środka przez wybite szyby.

Ściągnięte z ulic wraki trafiają na strzeżone parkingi. Jeśli w ciągu pół roku nikt się nie zgłasza – wrak zostaje zezłomowany na koszt właściciela. Jeśli właściciel przez tyle miesięcy nie zainteresował się swoim starym samochodem, to nie ma też co oczekiwać, że dobrowolnie zapłaci za czas, który auto spędziło na postoju oraz jego utylizację. Często konieczna jest egzekucja należności, a to kolejny ciąg zadań, które angażują miejskich strażników.

Gorzej, jeśli właściciel dawno już w Polsce nie mieszka i ściągnięcie należności nie jest możliwe. Wiele wraków pozostawiają obcokrajowcy, przede wszystkim z Białorusi i Ukrainy. Nie opłaca się im przewozić auta do swojego kraju. O ile na terenie Unii Europejskiej nie ma z tym problemu, to wywiezienie samochodu poza granice UE wymaga spełnienia dodatkowych formalności.

Trudniej usunąć auto z parkingu

Powyższa procedura dotyczy wraków porzuconych na drogach publicznych. Znacznie gorzej, gdy zalega na drodze wewnętrznej, w tym na parkingu należącym do wspólnoty lub spółdzielni mieszkaniowej. W takim przypadku straż miejska może interweniować tylko wówczas, gdy pojazd zagraża bezpieczeństwu. W każdej innej sytuacji służby mundurowe mogą skontaktować się z właścicielem i poprosić go o zabranie zalegającego samochodu.

Jeżeli interwencja służb nie pomoże, porzucony pojazd może usunąć zarządca terenu – wspólnota lub spółdzielnia mieszkaniowa. Nie może jednak działać samowolnie: jeśli zrobi to bez wiedzy właściciela pojazdu, zwrotu kosztów za usunięcie auta będzie trzeba się domagać w sądzie.

Czytaj też:
Samochodowe wraki plagą polskich miast

Opracowała:
Źródło: Łódź Nasze Miasto / Gazeta Wyborcza