Od kilku dni przedsiębiorcy odbierają aktualizacje wysokości stawek za gaz. O ile odbiorcy indywidualni muszą się liczyć z podwyżkami o 50 proc., to przedsiębiorcy zapłacą nawet dwa, trzy razy więcej. Są i tacy, którzy otrzymali jeszcze wyższe prognozy.
„Na gorąco” nowe taryfy skomentowała najstarsza, działająca od 1944 roku, lubelska piekarnia. „Nowa taryfa na gaz. Podwyżka dla nas 887 proc. Prosimy nie pytać nas w najbliższym czasie, dlaczego pieczywo zdrożało”.
Co dalej? Możliwości jest niewiele
Wpis kończy się słowami: „Co dalej? Myślimy”. Firma nie ma wielkiego pola do popisu. Mało prawdopodobne, by była w stanie na dłuższą metę udźwignąć podwyżki bez konieczności podnoszenia cen. Nie jest to zresztą jedyna podwyżka, z którą musi poradzić sobie piekarnia: od kilku miesięcy niepokojąco rosną ceny nawozów sztucznych – do ich produkcji używany jest gaz ziemny. Wyższe ceny nawozów także przełożą się na ceny żywności.
Na informację zareagowali obserwujący internatową aktywność piekarni. Pojawiły się słowa otuchy i pomstowanie na polityków. Jeden z internautów zapytał, czy wysoka prognoza nie jest wynikiem korzystania z usług dostawcy gazu, który pobiera wysoką marżę za swoje usługi. Pracownik piekarni odpisał, że firma nigdy nie korzystała z pośredników. „Cenę 0,79 zaoferował nam nasz odwieczny dostawca PGNIG” – napisał.
Zaniepokojeni internauci zaczęli spekulować, ile wkrótce będzie kosztował chleb, za który dziś trzeba zapłacić np. 5 zł. Niektórzy przyjęli wprost, że skoro rachunek za gaz, który płaci piekarnia, rośnie o ponad 800 proc., to tak samo zmieni się cena każdego produktu. Jeden z komentujących przytomnie zauważył, że matematyka na szczęście działa inaczej. Wyjaśnił, że jeśli dziś cena gazu przekłada się np. na 10 gr na bochenku chleba, który kosztuje 5 zł, to po podwyżce gazu o 887 proc. bochenek będzie kosztował 5,88 zł. Marne to pocieszenie, ale jednak.
Firma przetrwała różne zawirowania
Serwis money.pl skontaktował się z Katarzyną Goławską, współwłaścicielką Piekarni Kuźmiuk. Zapowiedziała, że firma będzie negocjowała obniżenie taryfy, ale nie zakłada, że to się powiedzie. Przyznała, że boi się o przyszłość przedsiębiorstwa.
– Jeżeli nic się nie zmieni, to nie mogę powiedzieć nic poza tym, że tak się dalej działać nie da.I szkoda ogromna, że mimo iż dziadek i ojciec przetrwali straszne lata 40., stalinizm, tata prowadził firmę 50 lat i nie dał się PRL-owi, domiarom, reglamentacjom itd., to my nie przetrwamy „dobrej zmiany” – powiedziała Goławska.
Czytaj też:
Jest odpowiedź rządu na podwyżki cen gazu. Sasin zapowiada nowe rozwiązania legislacyjne